kolizja

W piątkową noc służby zostały wezwane do poszkodowanego w wypadku drogowym mężczyzny. Do wypadku doszło po tym jak kierowca stracił panowanie nad autem, uderzył w skarpę i dachował.

Dwie dziewczynki jadąc na hulajnodze wjechały wprost pod nadjeżdżające główną drogą auto. Na szczęście kierująca mercedesem kobieta zobaczyła zbliżające się z dużą prędkością dzieci i zdążyła niemal zatrzymać samochód. Niestety nie uchroniło to dzieci.

Wszystkie służby szukały dziś dziarskiej starszej Pani, która przed południem rozbiła się audi. Kobieta wzywając służby nie potrafiła określić, gdzie się znajduje.

Mówi się, że najczęściej do wypadków dochodzi gdy jesteśmy już blisko domu. Przekonał się dziś o tym kierowca VW, który kilkaset metrów przed domem zderzył się z innym autem.

Do zderzenia dwóch aut osobowych doszło w chwili gdy jedno z nich wyjeżdżało z podwórka na drogę wojewódzką nr 358. Na ul. Grunwaldzkiej w Świeradowie - Zdroju wciąż trwają utrudnienia, bo jedna z poszkodowanych została przewieziona do szpitala na szczegółową diagnostykę.

Kierowca cysterny przewożącej mleko na wąskiej, krętej drodze złapał pobocze i wywrócił ciężarówkę. Mleko się rozlało i kierowca poniesie konsekwencje, bo jak się dowiadujemy był pod wpływem alkoholu.

Do zderzenia aut doszło gdy kierowca vw, włączając się do ruchu na DK30, nie ustąpił pierwszeństwa nadjeżdżającemu od strony Jeleniej Góry peugeotowi. W wyniku zderzenia kierowcy zostali uwięzieni w autach. Na DK30 i w samym Gryfowie Śląskim tworzą się korki.

Kierowca srebrnego Reanault Megane twierdzi, że gdy włączał się do ruchu nie widział nadjeżdżającej od strony Lubania czerwonej meganki. ,,Praktycznie gdy byłem już na swoim pasie jezdni poczułem uderzenie w tył auta". - usłyszeliśmy od mężczyzny.

Dziś po 10. na ulicy 11 Listopada w Świeradowie - Zdroju doszło do kolizji z udziałem policyjnego busa. Na szczęście nic nikomu się nie stało.

Najechanie na tył trzech aut. Niby drogowy klasyk, ale w tym przypadku zdania kierowców są podzielone. I nie chodzi o to kto dostanie mandat, bo to raczej jest przesądzone.

Po kilku obrotach i zderzeniu z murem kierowca nie wiedział co się dzieje i zapewne przyczyną tego stanu nie była zalegająca o tej porze mgła. Świadek wypadku znalazł kierowcę na tylnym siedzeniu auta i pomógł mu się wydostać.

W środę przed 18. w bok opla jadącego DK30 w kierunku Biedrzychowic uderzyło wyjeżdżające z drogi podporządkowanej Renault Clio.

W środę około 15. na jednej z głównych arterii Lubania doszło do zderzenia skutera z autem osobowym. W związku z tym z ruchu wyłączono fragment ulicy 7 Dywizji, co spowodowało zakorkowanie centrum miasta.

Zachowanie odległości i stała kontrola tego co dzieje się na drodze przed autem, to podstawy bezpieczeństwa. Niestety życie pokazuje, że bywa różnie.

Do zderzenia mazdy z zestawem ciężarowym doszło tuż przed Biedrzychowicami od strony Olszyny. Kierowca TIR-a usiłował zawrócić w stronę Jeleniej Góry ze znajdującego się przy drodze parkingu.

Do kolizji vw z citroenem doszło w środę wieczorem, gdy na drogach panowały trudne warunki. Drogi były niemal puste, bo wielu kierowców widząc co się dzieje nawet nie próbowało wsiadać za kierownicę. Mimo to na ulicy Różanej w Lubaniu doszło do kolizji.

Kolejny raz na skrzyżowaniu lubańskiej przelotówki z ulicami Kopernika i Działkową dochodzi do zderzenia aut. Według zarządcy drogi, winni będą kierowcy. Mieszkańcy Lubania obserwując, co dzieje się w tym miejscu, są jednak innego zdania.

Policjanci z Gryfowa Śląskiego w trakcie nocnego patrolu terenów wiejskich postanowili skontrolować przejeżdżające BMW. Kierowca na widok oznakowanego radiowozu przyśpieszył i zaczął uciekać.

Kolejny raz na drodze krajowej nr 30, która biegnie przez Lubań dochodzi do niebezpiecznej sytuacji. Dziś około 13:30 na ulicy Warszawskiej doszło do zderzenia trzech aut osobowych.

Kierowca opla tłumaczył, że jadący od strony Lubania chevrolet miał włączony kierunkowskaz informujący o zamiarze skrętu w prawo, dlatego zdecydował się wyjechać na główną drogę. Kierowca chevroleta zaprzeczył i wyjaśniał, że nie zamierzał nigdzie skręcać i szczęście, że jechał wolno.

W sobotę przed 15. na biegnącej przez Biedrzychowice krajówce, kierowca prawie trzystukonnego BMW nie opanował auta i rozbił je na przydrożnym płocie. Szczęście, że nikt nie ucierpiał. Pech, że kierowca wsiadł do auta zanim puściły go opary andrzejkowej zabawy.