Bo chwilę później, kilka kilometrów dalej, w tej samej gminie, doszło do niemal identycznego wypadku w Wyrębie. I tu, i tu z drogi wyleciało srebrne osobowe auto, a kierowca postanowił zniknąć z miejsca zdarzenia. Różnica? W pierwszym przypadku mowa o renault, w drugim o saabie. W obu przypadkach na miejscu zostali pasażerowie rozbitych samochodów.
W Siekierczynie jadące wąską, boczną drogą renault wpadło z drogi, a auto po fiknięciu koziołka zatrzymało się na boku w rowie. Kierowca nie czekał na służby, zabrał tablice rejestracyjne... ale zostawił przy aucie poturbowanych pasażerów z podróżnymi torbami. Jak się później okazało, dwaj młodzi mężczyźni mieli zaraz jechać do Niemiec do pracy. Na miejsce ruszyły dwa zastępy z JRG PSP Lubań, OSP Siekierczyn oraz patrol policji.

Kilka minut później w Wyrębie kierowca saaba nie dostosował prędkości w zakręcie. Najwyraźniej poczuł się zbyt pewnie pokonując go z dojazdówką na tylnej osi. W efekcie stracił kontrolę nad autem, które wypadło z drogi. Saab dachując ściął kilka betonowych słupków i zatrzymał się na dachu w ogrodzie przydrożnej posesji. Tu kierowca również nie czekał na służby i uciekł z miejsca zdarzenia, pozostawiając na miejscu poturbowanego pasażera, który wymagał pomocy medycznej.
Mieszkańcy posesji na której zatrzymał się saab od razu zadzwonili na numer alarmowy, jednak służby długo nie przyjeżdżały. Po 15 minutach zadzwonili ponownie i dopiero wtedy okazało się, że dyspozytor CPR uznał, że pierwsze zgłoszenie dotyczyło zdarzenia w Siekierczynie. Dopiero po ponownych wyjaśnieniach, że chodzi o inną miejscowość w gminie Siekierczyn przyjął zgłoszenie i skierował na miejsce służby.
Na miejsce trafił zespół ratownictwa medycznego z Lubania, patrol policji, a strażaków przekierowano ze zdarzenia w Siekierczynie.

Napisz komentarz
Komentarze