W praktyce służbom mundurowym nikt nie zgłasza kradzieży zniczy czy kwiatów, bo straty nie przekraczają 400 złotych. Niemal codziennie mamy klientów skarżących się, że coś im skradziono - mówi sprzedawczyni w sklepie przy cmentarzu – kradną kwiaty sztuczne, świeże wiązanki, znicze, nawet nadpalone wkłady.
Proceder ten trwa cały rok. Na sile przybiera przed listopadowym świętem. Wystarczy, że ktoś zbyt wcześnie przyozdobi grób a już staje się potencjalną ofiarą złodziei.
Dlatego też, jak radzą znawcy tematu, kwiaty wieziemy na groby rano bądź oznaczamy je w ten sposób, aby nie dało się ich już sprzedać. Pryskamy sprayem, chlapiemy woskiem, robimy cokolwiek aby towar dla złodzieja stał się nieatrakcyjny. Kupując małe znicze najlepiej wybierać te lane, natomiast znicz z wkładem możemy zadrapać, oznaczyć markerem czy napisać na nim krótką dedykację. To samo dotyczy donic i wazonów, o ile nie są na stałe przytwierdzone do nagrobka.
Niektórzy administratorzy cmentarzy, aby poprawić bezpieczeństwo, inwestują w monitoring. Takie rozwiązanie zastosował na przykład zarządca cmentarza w Bolesławcu. Koszt nie jest mały, jednak skutecznie ukróca kradzieże i akty wandalizmu. Co więcej firmy montujące tego typu systemy proponują kilka innych rozwiązań. Między innymi monitoring konkretnych kwater czy dróg dojazdowych do cmentarzy, co staje się szczególnie przydatne przy okazji nadchodzących właśnie świąt.
Napisz komentarz
Komentarze