Niedzielne głosowanie (15 czerwca) miało przesądzić o losie władz miasta. Choć przeciwnicy burmistrz Edyty Wilczackiej liczyli na przełom, frekwencja była zbyt niska, by referendum mogło zostać uznane za ważne. Tym samym inicjatywa odwołania zakończyła się fiaskiem.
Aby wynik głosowania miał moc wiążącą, do urn musiałoby pójść co najmniej 3/5 wyborców, którzy wzięli udział w ostatnich wyborach samorządowych, czyli ponad 900 osób. Tak się nie stało. Jak się nieoficjalnie dowiadujemy, w referendum udział wzięło około 300 osób, to mniej niż podpisało inicjatywę referendalną, pod którą zebrano około 400 podpisów.
Mieszkańcy nie biorąc udziału w referendum, pozostawili Edytę Wilczacką na stanowisku burmistrza.
Choć burmistrz utrzymała urząd, sytuacja w radzie miejskiej jest dla niej znacznie trudniejsza niż jeszcze kilka miesięcy temu. W ostatnim czasie Edyta Wilczacka straciła większość w radzie miasta. Oznacza to, że każda decyzja wymaga porozumienia z radnymi będącymi do niej w kontrze.
Napisz komentarz
Komentarze