„Prawdopodobnie kalkulowali, że pomoże im to w wyborach parlamentarnych w 2027 roku” – pisze „Rzeczpospolita”, zaznaczając że ten plan może pokrzyżować nowy prezydent Karol Nawrocki.
Posłowie KO – wyjaśnijmy – tuż przed niedzielnym głosowaniem złożyli projekt zmian w prawie dotyczącym głosowania korespondencyjnego.
Listy dla wszystkich
Obecnie w taki sposób mogą głosować osoby 60 plus, niepełnosprawni lub przebywający na kwarantannie. Najpóźniej na 13 dni przed wyborami muszą zgłosić chęć wybrania swoich reprezentantów listownie.
„Posłowie PO chcieliby, aby głosowanie korespondencyjne stało się możliwe dla wszystkich wyborców i wszystkich typów wyborów poza elekcjami wójta, rad gmin, powiatów i sejmików województwa”.
Tłumaczą, że takie posunięcie ma być przejawem równości wobec prawa i pozytywnie wpłynąć na frekwencję.
Taki jest plan Koalicji Obywatelskiej?
Być może jednak ten plan ma inne znaczenie. Może chodzić o uzyskanie większej liczby głosów z zagranicy dla kandydatów KO. Bo powszechnie byłoby można głosować listownie także poza granicami Polski.
W 2023 roku w wyborach parlamentarnych głosowanie zagraniczne wygrała KO. Uzyskała 45,2 proc. głosów. W 2020 r. w wyborach prezydenckich Rafał Trzaskowski wygrał za granicą (74,1 proc.). I teraz też tak było (63,49 proc.).
Jeżeli te zmiany wejdą w życie, to wzrosną koszty organizacji głosowania. Posłowie wyliczają, że średnia cena jednej karty ma wynieść ok. 20 zł. Jeśli przyjąć, że w ten sposób może głosować 200-250 tys. wyborców, to rachunek zamknie się w 4-5 mln zł.
Napisz komentarz
Komentarze