Zaczęło się od zgłoszenia do dyżurnego, że po wiadukcie kolejowym w Bolesławcu ktoś chodzi. Na miejsce natychmiast ruszył patrol Ruchu Drogowego. Gdy funkcjonariusze dotarli pod wiadukt, nikogo nie dostrzegli. Mimo to nie zrezygnowali i wbiegli po schodach na górę, by dokładnie sprawdzić wiadukt.
Po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów górą wiaduktu, zauważyli na torach, w odległości nie większej niż sto metrów od nich, leżącą na torowisku bezwładną postać. Natychmiast rozpoczęła się walka o życie tej osoby, gdyż z daleka widoczne były światła nadjeżdżającego pociągu od strony Legnicy, chwilę później, z przeciwnego kierunku, od strony Węglińca wyłoniło się kolejne światło - relacjonuje mł. asp. Natalia Gruszecka z KPP w Bolesławcu.
Zaczęła się walka z czasem. Policjanci natychmiast ruszyli biegiem. Mężczyzna nie reagował, nie podnosił się, nie odpowiadał na krzyki. Bełkotał coś niewyraźnie, a obok niego leżała częściowo opróżniona butelka wódki. Mundurowi nie mieli chwili na wahanie. W ostatniej chwili wskoczyli na tory, chwycili go za nogi i ramiona i siłą przeciągnęli poza torowisko. Zdążyli jeszcze przykucnąć, by uniknąć wciągnięcia pod skład, sekundy później, z hukiem i pędem powietrza, przemknął obok nich pierwszy z pociągów.
Po chwili, gdy sytuacja się uspokoiła, mężczyzna przyznał, że próbował popełnić samobójstwo. Alkohol miał mu dodać odwagi. Gdy zdał sobie sprawę, że został uratowany w ostatniej chwili, zaczął dziękować policjantom za ocalenie życia.
Po sprowadzeniu na dół został przekazany ratownikom medycznym i trafił do szpitala. Dzięki odwadze i szybkiemu działaniu funkcjonariuszy nie doszło do tragedii.
Napisz komentarz
Komentarze