Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarki
środa, 11 grudnia 2024 20:38
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaCentrum Drewna Gryfów - Profesjonalny skład drewna

Lubański złoty sen

Wiele miejscowości na Śląsku oraz Łużycach miało w swojej historii epizody związane z poszukiwaniem rzadkich minerałów i metali. Również i nasze miasto w XVI i XVIII wieku dotknęła „gorączka złota”, a jej miejscem była nasza Kamienna Góra. I bynajmniej nie chodziło o „czarne złoto”, jakim był dla miasta wydobywany tam od średniowiecza bazalt, lecz o poszukiwanie metali szlachetnych i kolorowych. Czy lubańscy mieszczanie odnaleźli poszukiwane rudy metali? Czy mieli szansę na ich znalezienie? Jaki był wynik tych poszukiwań? 
Lubański złoty sen

Lubańskie zapiski

W historii Lubania J.G.Gründnera (1846), a także międzywojennych zeszytach Rund um Lauban, rektora Plüschke, znajdują się ciekawe wzmianki o poszukiwaniach cennych metali w Lubaniu. Niestety są one dość ogólne i powinny być rozszerzone przez historyków na podstawie zachowanych lubańskich annałów, w tym chociażby protokołów rady miejskiej. Mimo dość lakonicznych informacji rysuje się jednak obraz lubańskiej „gorączki złota”. Lubań leży na ważnym szlaku handlowym Via Regia. Kupcy przemieszczali nim nie tylko towary, ale także nowinki i informacje, w tym geologiczne. Od średniowiecza słynna była w całej Europie kopalnia w Górach Harz Rammelsberge k. Goslar i jej rudonośne warstwy. Ojciec Lutra był też znanym górnikiem. Ludność próbowała przeszukiwać różne góry, metodą prób i błędów, licząc na trafienie rudonośnego złoża. Tak też było i w naszym mieście. Lubańskie kroniki pod rokiem 1577 podają, iż jeden z lubańskich mieszczan uzyskał cesarski przywilej na założenie kopalni na zboczu Kamiennej Góry. Próby znalezienia cennych rud metali były jednak daremne. W 1704 roku po drugiej stronie Kamiennej Góry wykonano nowy szurf poszukiwawczy (rodzaj tunelu, początkowo może być to odkryty wykop, dalej zagłębiający się, inaczej tzw. kopalnia upadowa). Poszukiwania były również bezowocne. Dwóch górników (Kürbrüder) przy tym straciło życie, prawdopodobnie podczas tąpnięcia tunelu (być może J.G.Gründner pomylił daty i chodziło o wydarzenie z 1701 roku). W 1701 roku podczas robót, przy źródle, wysięku (tzw. Raumung) przed Bramą Bracką, zauważono bardzo kolorową ziemię. Po tym odkryciu, wielu mieszkańców miasta proponowało, by założyć jedną próbną sztolnię na stoku Kamiennej Góry. Wykonano sztolnię, którą spływała woda również wskazująca na możliwość obecności rud, co zachęciło przedsiębiorców do dalszych działań. Zdecydowano się wykonać wówczas analizę rudy w Urzędzie Górniczym we Freibergu. Do czasu przeprowadzenia badań znaleziono sztygara. Posłaniec natomiast w drodze do Freibergu w Bautzen spotkał doświadczonego Pana von Tschirnhaus z Kieslingwalde, który wezwał chemika, aby obejrzał kruszec. Po tej próbie von Tschirnhaus zapewnił mieszczan na piśmie pod przysięgą, że nie jest to nawet ruda miedzi, lecz kawałek solidnego metalu albo minerału. Ten ślad miedzi („kwiat miedzi” – pewnie chodziło o jakieś wykwity) może być tylko wskazówką, że w głębi góry znajdować się może jej więcej, ale koszty byłyby o wiele większe niż wartość rudy miedzi, która się tam znajduje.

Przesłana w 1701 roku próba trafiła do Ehrenfrieda Waltera von Tschirnnhaus (1651-1708). Był on wybitnym uczonym europejskim, interesowała go filozofia, pedagogika, chemia, mineralogia, hutnictwo. Był pierwszym nie-Francuzem, który został członkiem Francuskiej Akademii Nauk. W 1679 założył w Sławnikowicach Akademię Nauk „Muzeum”, którą chciał przekształcić w saską instytucję państwową na wzór francuskiej. We wsi uruchomił hutę szkła, prowadził tam wiele eksperymentów, w tym nad soczewkami, chcąc wynaleźć – palące zwierciadła. W wyniku tych badań wynalazł soczewkę, która ponoć topiła wszystkie wówczas znane metale. Współpracował z największymi ówczesnymi naukowcami Europy – filozofem Benedyktem Spinozą (wydał jego dzieła), matematykiem G.W.Leibnizem, rozpoczął prace nad wynalezieniem białej porcelany. Pochowany jest w kościele w Sławnikowicach.

Ponieważ jednak, jak zawiera kronika, przedsiębiorcy Lubania oczekiwali wzbogacenia ze znalezienia rudy miedzi i towarzyszących im innych metali, dlatego wciąż rozmawiali o złotej górze. Dla upewnienia się i potwierdzenia jego obecności górnicy dalej rozbudowywali kopalnię. Źle prowadzony wykop spowodował, iż w końcu dom górnika zaczął się rozpadać. Aby zapobiec zapadaniu się tego domu dosypywano ziemi. W nocy miał jednak zdarzyć się wypadek i życie stracili wszyscy górnicy. Marzenia lubanian o złocie i srebrze dobiegły końca.

Łupkowy mazurek w bazaltowej polewie

Czy lubańscy górnicy mieli szansę na odnalezienie rud metali na Kamiennej Górze? W powszechnym przekonaniu uważa się, iż Kamienna Góra zbudowana jest ze skał bazaltowych. Tego typu skały mają bardzo dużą twardość, ich budowa jest masywna, a ewentualne spękania związane są ze stygnięciem magmy są ułożone przeważnie prostopadle do powierzchni ziemi (znane kolumny, chociażby z tzw. kociołka). Te cechy powodują, iż w skałach takich drążenie sztolni jest bardzo trudne. Co najważniejsze, bazalt nie zawiera bogactw w postaci rud metali. Czy na tym moglibyśmy zakończyć? Otóż nie. Przypomnę więc, iż bazalt jest skałą pochodzenia wulkanicznego. Lawa, z której powstał, posiadała wysoką temperaturę stygnięcia, była rzadka, przez co rozlewała się na dość dużej powierzchni, tworząc platformy wulkaniczne. Tak też jest z naszą górą, która jest przedłużeniem dużego trapu bazaltowego ciągnącego się od Liściastej Góry w Wielkim Lesie Lubańskim. Na tym dużym obszarze lawa wylewała się z wielu małych szczelin i kominów na powierzchnię trzeciorzędowego lądu. Procesy te miały miejsce około 27 mln lat temu, w okresie ruchów górotwórczych w Sudetach.

Lubański bazalt był eksploatowany od XIII wieku, gdy zaczęto z niego budować pierwsze budynki miejskie. Był to jednak drogi materiał, stąd przede wszystkim powstawały z niego kościoły, budynki publiczne, jak mury miejskie z basztami, ratusz, spichlerze, więzienie, a później także budynki mieszkalne bogatych kupców. Początkowo wydobywano po prostu kamień ze szczytu, zmniejszając stopniowo wysokość naszej góry (była zapewne kilkanaście metrów wyższa), a dopiero następnie zaczęto wcinać się w jej wnętrze. W końcu XVIII wieku przebudowano istniejący obok folwark, który wykonano z pobliskiego bazaltu - można go podziwiać do dziś (tzw. Steinberg Vorwerk, jest to jeden z najstarszych zachowanych budynków w Lubaniu). Od początku XIX wieku rozpoczęto zalesianie Kamiennej Góry w związku z powstaniem tzw. Domu Górskiego w 1824 roku. W początku XX wieku zaprzestano ostatecznie wydobycie kamienia, dołączając wnętrze kamieniołomu do parku miejskiego. W XIX wieku zbudowano do gromadzenia środków wybuchowych tzw. Dom Prochowy (Pulver Haus). W miejscu tym w latach trzydziestych XX wieku zbudowano prawdopodobnie altanę. Do dziś zachowały się szczątki tego budynku. Obiekt ten dał w latach trzydziestych nazwie pobliskiej ulicy – Am Pulverbusch (Przy Prochowych Zaroślach) czyli dzisiejszej Parkowej.

I tutaj ważne jest kolejne pytanie – na jakie skały rozlewała się lawa bazaltowa? Jak już wspomniałem Lubań leży geologicznie na skałach tzw. metamorfiku kaczawskiego, a więc na zniszczonych i zrównanych tutaj przez erozję skałach Gór Kaczawskich. W samym Lubaniu odsłaniają się one w kilku miejscach np. wapienie karbońskie w kamieniołomie za Os. Willowym czy czarne łupki sylurskie z graptolitami w wykopie kolejowym przy ul. Dąbrowskiego. Natomiast pod Kamienną Górą rozciąga się na dość duży fragment ordowickich łupków kwarcytowych (tzw. fyllity). Na tym podłożu w młodszym trzeciorzędzie w zbiornikach wodnych osadziła się cienka warstwa iłów, a następnie przykryły je właśnie utwory wulkaniczne. Centralną część miasta zajmują szeroka dolina Kwisy i Siekierki, które skutecznie wcięły się w starsze skały. W najwyższym miejscu – koło Zameczku wzniesienie osiąga współcześnie 283,5 m. Pokrywa bazaltu przy ul. Parkowej kończy się na poziomie około 250 m, na podobnej wysokości kończy się po drugiej stronie góry przy ul. Strzeleckiej, także wewnątrz kociołka eksploatacja praktycznie doszła do jej spągu. Tak więc miąższość skał bazaltowych osiąga dziś maksymalnie około 30 metrów. Skały bazaltowe Kamiennej Góry stanowią wyłącznie cienką „polewę” starszych skał, jednak na tyle twardą i odporną na erozję, iż spowodowały zachowanie wyraźnego wzniesienia pośród dolin rzecznych Kwisy i Siekierki.

Tak więc analizując geologię Kamiennej Góry, można z pewnością stwierdzić, iż lubańscy górnicy poszukiwali złóż rud metali oczywiście nie w wylewnej skale wulkanicznej, lecz skałach metamorficznych. Niestety nie natrafiłem na informacje o dokładnej lokalizacji sztolni. Z geologicznego punktu widzenia większe prawdopodobieństwo znalezienia rud miedzi wiązałoby się z łupkami graptolitowymi, które występują właśnie w rejonie dawnego Przedmieścia Brackiego – przed Bramą Bracką. Skały te jednak prawdopodobnie po raz pierwszy odkryto w drugiej połowie XIX wieku podczas budowy przekopu kolejowego linii Lubań–Zgorzelec. Nie wykluczam jednak, iż skoro z opisów wynika, iż dwie sztolnie znajdowały się po przeciwnej stronie góry - mogły być drążone w skałach fyllitowych, co jednak zmniejszało szansę na mineralizację miedziową, natomiast zwiększało szansę na drobinki złota.

Na zakończenie przytoczę jeszcze jedną z lubańskich legend, spisaną w XIX wieku, potwierdzającą pośrednio istnienie sztolni pod Kamienną Górą. Otóż w czasach, gdy jeszcze istniała lubańska kaplica św. Jerzego (St. Georg Kapelle, wyburzona w 1588 r.), której fragmenty nadal widoczne są w fundamentach byłego gimnazjum przy dzisiejszym Pl.Lompy, z jej krypty znajdującej się w miejscu określanym mianem „Tertia” (środkowa część dawnego liceum), wychodziło podziemne przejście w kierunku Wysokiego Lasu (Hohwald), którym można było iść aż ponoć godzinę (a więc około 2,5-3 km?). Kapłan kaplicy św. Jerzego miał je zrobić w jakimś tajemnym celu. Tunel prowadził wzdłuż murów, dalej ogrodem klasztoru franciszkanów i dalej przez Kamienną Górę. W legendzie zapisano, iż „jeszcze dziś znajduje się na Kamiennej Górze zapadlisko, pod którym coś dźwięczy. W miejscu tym leży ponoć skarb”. Tak więc legenda w domyśle wskazuje, iż były to kosztowności z kaplicy Św. Jerzego (K.Haupt, 1862 za Sammlug von Schön. No. 61 Mscr.). Marzenie lubańskich mieszczan o czerpaniu bogactwa z górnictwa metali nie ziściło się. Budowa geologiczna pogranicza śląsko-łużyckiego jest tak skomplikowana, iż nawet bliskie sąsiedztwo z terenami zasobnymi w bogactwa mineralne, nie gwarantuje powtórzenia sukcesu. Wiele miast Dolnego Śląska w dobie poszukiwania tzw. produktu regionalnego, sięgnęło po pozostałości dawnej działalności górniczej w celach turystycznych. Już w okresie przedwojennym np. w Bolesławcu odtworzono wejście do starej kopalni złota jako atrakcję turystyczną. Również i dziś w kilku miejscach w Sudetach udostępniono niewielkie odcinki starych sztolni, organizowane są imprezy plenerowe i wyrabiane pamiątki nawiązujące do gwareckich tradycji. Czy w Lubaniu, na Kamiennej Górze pozostały świadectwa działalności górniczej naszych mieszczan, a może jeszcze istnieją widoczne ślady po dawnych sztolniach? Sprawdziłem to osobiście i na to intrygujące pytanie odpowiem w następnym artykule, a odpowiedź zaskoczyła nawet mnie…


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Ernest M 28.02.2015 11:23
Zaprawdę powiadam Wam Siostry i Bracia. Wróci się nam "Lubański złoty sen" jak tylko świętobliwa rada nieustająca podejmie wiekopomną uchwalę o oddaniu miasta pod pieczę świętej nierządnicy zwanej Magdaleną z Magdali. Łaski takie spłyną, że świat wokół ze zdziwienia zaniemówi i trzeba będzie kolejnego cudu co by im mowę przywróciło.

Reklama
Reklama
ReklamaZakład pogrzebowy ZGiUK Lubań
Jarmark Radogoszcz
konkurs
koncert
Sylwester
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaPizzeria Marezo Lubań
Reklama