- Nie jest łatwo kogoś ukarać czy pozbawić lokalu przy istniejących przepisach. Sama ustawa mówi o ochronie praw lokatorów a nie o ich obowiązkach. - mówi Teresa Chamier-Gliszczyńska, kierownik Administracji Mieszkań Komunalnych.
A w Lubaniu problem z dłużnikami jest spory. Na koniec lutego 2015 roku zaległości w płatnościach wynosiły ponad 3 mln zł. Niektórzy nie płacą, bo nie mogą, inni nie czują takiej potrzeby, bowiem przy istniejących przepisach bardzo trudno skutecznie motywować lokatorów do opłat. Urzędnicy mogą rozmawiać, upominać, nakłaniać i starać się zachęcać do regularnego płacenia.
- Z moich obserwacji wynika, że przeprowadzona w 2013 roku akcja oddłużania najemców lokali nie przyniosła rezultatów. Po pierwsze takie działanie jest demoralizujące w stosunku do sąsiadów, którzy niejednokrotnie oddają ostatnie pieniądze aby opłacić czynsz. Po drugie nie jest efektywne. Ci ludzie często dalej nie płacą. Przy takich działaniach trzeba być ostrożnym i szczegółowo sprawdzać sytuację materialną konkretnych osób. To dobre w sytuacjach, kiedy naprawdę dzieje się w rodzinie coś złego – choroba, utrata pracy i tymczasowe problemy, ale nie dla tych, którzy regularnie nie płacą. - mówi Agnieszka Granisz, naczelnik Wydziału Gospodarki Gruntami, Nieruchomościami i Rolnictwa Urzędu Miasta Lubań.
Jeżeli po kilku, kilkunastu upomnieniach zadłużenie nie jest uregulowane, sprawa idzie do sądu o zasądzenie należności, a następnie zajmuje się tym komornik. Jeśli lokator mieszkania socjalnego jest niewypłacalny, to komornik nie jest w stanie ściągnąć tej należności. Taka osoba pozostaje właściwie bezkarna.
Urzędnicy pole do manewru mają więc niewielkie, a przepisy wymagają od samorządów sporo. Administracja Mieszkań Komunalnych ponosi koszty utrzymania gminnych mieszkań m.in. remonty pieców, instalacji elektrycznych oraz przeglądów, koszty za straty powstałe we wspólnotach z winy najemcy, uprzątnięcia lokali po najemcach, media. Koszty tego wszystkiego przewyższają dochody z opłat, nawet gdyby wszyscy płacili.
Dodatkowo miasto musi mieć przygotowane lokalne socjalne dla osób, które zostały eksmitowane. W przeciwnym razie miasto zobowiązane jest do wypłacenia odszkodowania. Tylko z zeszłym roku nasz samorząd musiał z tego tytułu zapłacić blisko 70 tysięcy złotych. Lokali bowiem cały czas brakuje. Nowych nie przybywa, a te które pozostawiane są przez poprzednich właścicieli często nie nadają się do zamieszkania i nie mogą zostać przydzielone.
Jak wyglądają takie miejsca przekonać się możemy na przykładzie osiedla Fabrycznego. To właśnie tam dochodziło do pożarów, do obiektów mógł wejść kto chciał i nikt nie przywiązywał większej wagi do stanu pomieszczeń.
Niektórzy są jeszcze bardziej śmiali. W ubiegłym roku jeden z lokatorów z mieszkania wyniósł właściwie co się dało – wymontował piec i miedzianą instalacje elektryczną. Kiedy to zauważono mężczyzna już przebywał w areszcie w związku z inną sprawą. Sąd uznał jego winę i nakazał mu zapłatę za wyrządzone szkody. Mężczyzna przebywając za kratami nie miał jak uregulować należności. To nie przeszkodziło mu, aby pierwsze kroki po opuszczeniu celi skierować do urzędu, gdzie zgłosił się po przydzielenie kolejnego lokalu.
Jak przyznają miejscy urzędnicy, są oni zmuszeni do podejmowania coraz bardziej drastycznych rozwiązań. Aby udowodnić niektórym lokatorom, że nie są bezkarni składane są aktualnie wnioski o eksmisję w przypadkach, gdzie wszystkie inne rozwiązania zawiodły. Nikt jednak nie trafi na bruk – takie rozwiązanie nie jest przewidziane w polskim prawie. Miasto musi tym osobom wskazać pomieszczenie tymczasowe, w którym znajdą schronienie.
Napisz komentarz
Komentarze