Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarki
sobota, 14 grudnia 2024 20:46
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaNeoPunkt Lubań sprawdź na Allegro

„Nie przestaniemy walczyć”

PGE Turów zajął 2. miejsce w turnieju o Puchar Prezesa PGE Polskiej Grupy Energetycznej, odnosząc jedno zwycięstwo i jedną porażkę. Porozmawialiśmy z trenerem Piotrem Ignatowiczem o ocenie zespołu po turnieju, jakie elementy gry już cieszą, a które wymagają poprawy.

Jak podsumowałby Pan zakończony niedawno turniej o Puchar Prezesa PGE Polskiej Grupy Energetycznej?

Piotr Ignatowicz: W tych meczach było kilka fajnych rzeczy, ale zauważyliśmy nad czym jeszcze musimy popracować. Widać było nasze zmęczenie na tle Nymburka, który był nieco bardziej wypoczęty. My w ciągu 7 dni rozegraliśmy 5 meczów, mając wciąż okrojoną rotację, bo brakuje nam zmiennika dla Filipa Dylewicza. W składzie nie ma Denisa Krestinina i Mateusza Kostrzewskiego, którzy leczą urazy, Kuba Karolak wraca do gry i nie może występować jeszcze w pełnym wymiarze minutowym. Cameron Tatum widać, że jest nowy i wciąż trochę poza zespołem. Po turnieju mamy nowy materiał do analizy.

W drugim meczu przede wszystkim brakowało nam energii, co widać dosyć wyraźnie po przegranych zbiórkach. W poprzednich spotkaniach wygrywaliśmy w tym elemencie. Katastrofalnie wyglądał powrót do obrony z czego straciliśmy całkiem dużo punktów. Zabrakło trochę koncentracji, bo były momenty, jak np. z Anwilem, gdzie graliśmy naprawdę nieźle, a później traciliśmy kilka piłek i oddawaliśmy wszystko za darmo, nie wracając do obrony, czy nie wykorzystując swoich fauli.

Aż 20 start zanotowaliście w meczu z Nymburkiem, z czego po 5 mieli rozgrywający - Novak i Dillon.

Chłopaki są z nami od jakiegoś czasu. We wszystkich sparingach do tej pory grali w dość dużym wymiarze czasu i widać, że im też zabrakło energii. Z Anwilem przez pierwsze 20 minut mieliśmy tylko 5 strat, a w drugiej połowie aż 15 i to około 10 było zupełnie bezsensu z niewymuszonych akcji.

Dosyć mocno staramy się dzielić piłką, w obydwu meczach mieliśmy ponad 20 asyst, a to też naraża nas na straty. W drugim meczu trochę tego zabrakło, nie było tylu szybkich ataków, ale to znów wrócę do tego, że wynikało to z braku sił.

Drużyna ma przebłyski, kiedy potrafi zachwycić kibiców, np. akcjami dwójkowymi pomiędzy Novakiem i Harrisem, ale ma też fragmenty kiedy traci dwie piłki z rzędu i 4 punkty w kilka sekund. To tylko kwestia zmęczenia i braku koncentracji?

Mamy prawie całkowicie nowy zespół. Duża część zawodników to młodzi i nowi gracze, pamiętajmy też, że nie wszyscy są nauczeni gry systemowo, zgodnie z założeniami. Nie mówimy tu o indywidualnych umiejętnościach. Czasami od graczy występujących w niższych ligach ktoś tego nie wymagał. Myślą, że jak raz stracą piłkę, to się nic nie stało, a to zawsze jest strata i w meczu może wiele kosztować. Brakuje im czasami dyscypliny taktycznej. Czasami jednak gramy pięknie, aż ręce się składają do oklasków, a za chwilę oddajemy 2-3 piłki bez sensu, to kwestia koncentracji. Pracujemy nad tym nieustannie, czasami wychodzi to lepiej, czasami gorzej. Zawodnicy uczą się również decyzyjności, nie są jeszcze do końca pewni i dlatego raz oddajemy rzut przez ręce, a następnym razem mamy otwartą pozycję i nadal szukamy podania. To wynika z tego, że część zawodników nie grało w takim sztywnym systemie, jakiego wymagamy i z jakim do czynienia mieli np. Dylewicz czy Karolak.

Mówi Pan o kontroli tempa, czy w takim razie rywalizacja na pozycji rozgrywającego jest sprawą otwartą, czy ma Pan już utworzoną hierarchię? Jest Jovan Novak, Michał Gospodarek i Daniel Dillon i każdy z nich może inaczej poprowadzić grę.

O Novaku trzeba pamiętać, że jest wciąż młodym zawodnikiem, gdzie oprócz świetnych momentów, zdarzają mu się dosyć słabe zagrania generujące np. starty. Na pewno można pochwalić jego charakter, odwagę i to, że potrafi szybko podjąć trudną decyzję. Czasami jednak zdarza mu się robić głupoty. Może to kwestia wieku, a może doświadczenia. Michał Gospodarek nie ma takiej łatwości gry w ataku, jak Jovan, ale potrafi bardziej systemowo zagrać i myślę, że dzięki temu będą się nieźle uzupełniać. Nie ma z góry ustalonej hierarchii i każdy z nich się uzupełnia, a dodatkowo przepisy o dwóch Polakach na boisku wymuszają na nas posiadanie elastycznej rotacji.

Wielu kibiców zastanawia się jaki jest aktualny stan zdrowia Mateusza Kostrzewskiego i Denisa Krestinina? Kiedy mogą wrócić do zespołu i jak poważne są ich urazy?

Nie chciałbym komentować jak bardzo poważne są to urazy, bo trudno mi to stwierdzić. Mateusz Kostrzewski powinien wrócić do treningów już za kilka dni, na Denisa musimy poczekać trochę dłużej, ale mam nadzieję, że to nie będzie więcej, niż 2 tygodnie. Chciałbym żeby tydzień przed ligą wrócił do normalnych treningów. Na pewno mogę powiedzieć, że nam ich brakuje, bo nie mamy rotacji dla Filipa Dylewicza. Jest Michał Marek, który bardzo się stara, daje z siebie wszystko, ale trzeba pamiętać, że on ma 19 lat i to jest dla niego pierwsze zetknięcie z koszykówką w ekstraklasie i ciężko od niego wymagać gry w każdym meczu 20 minut na tak wysokim poziomie.

Cameron Tatum niedawno dołączył do zespołu. Aktualnie jest na testach, ale czy to zamyka kwestię poszukiwania nowego zawodnika?

Cały czas się rozglądamy, ale nie chodzi o to, żeby brnąć w nieustanne poszukiwania. Widać, że Cameron jest jeszcze trochę z boku drużyny, ale to normalne. Wylądował w Europie kilka dni temu i trzeba dać mu czas, żeby wszedł w nasz system gry w ataku i obronie. Nie martwię się o jego umiejętności, bo wiemy, że potrafi grać. Na turnieju był trochę zmęczony i nie mógł się „wstrzelić” i nie do końca się z tym dobrze czuł. Dla mnie ważniejsze jest to, czy będzie robił postępy. Pozostaje jeszcze kwestia czy będzie umiał się dostosować do naszego systemu i czy my będziemy umieli wykorzystać jego umiejętności, czy będzie wolnym elektronem. Wierzę, że uda nam się go wkomponować i wzajemnie skorzystamy z jego zalet.

Kibice mogą chyba być zadowoleni. Obiecywaliście walkę i jak na razie tą obietnicę spełniacie bez zastrzeżeń.

Wiadomo, że nie można się zadowalać wygranymi w sparingach. Kibice mogą docenić niektóre udane zagrania, ale na pewno nie sprawia im radości patrzenie na kontrę, gdzie trzech zawodników biegnie i nie zdobywa punktów. Musimy wykazywać lepszą dyscyplinę i wtedy myślę, że kibice docenią naszą postawę w każdym meczu. Z pewnością nie przestaniemy walczyć. Mamy jeszcze 3 tygodnie żeby się przygotować odpowiednio do ligi. Były już dobre momenty gry, teraz pracujemy nad wydłużeniem tych momentów i wtedy myślę, że zarówno my, jak i kibice będziemy zadowoleni z postawy drużyny.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Jarmark Radogoszcz
konkurs
Sylwester
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
ReklamaPowiat Lubań
Reklama