Redakcja eLuban: Panie Burmistrzu, mija rok odkąd zasiadł Pan w fotelu burmistrza. Jakie były, zaraz po objęciu urzędu, Pana pierwsze wrażenia i jakie było później największe zaskoczenie?
Grzegorz Wieczorek: Powiem tak, obejmując ten urząd zdawałem sobie sprawę, że oczekiwania są bardzo duże ze strony mieszkańców i że będę miał wsparcie bardzo wielu osób. Tutaj się nie pomyliłem – wiele osób rzeczywiście mnie wsparło, zaprosiło do współpracy, żebyśmy razem stworzyli taką nową jakość u nas w mieście. Ale też wiedziałem, że zaniedbań jest dużo i z tymi zaniedbaniami się zetknąłem. Ale niektóre, przyznaję, zaskoczyły mnie głębokością tych spraw, które dostałem i które trzeba było natychmiast rozwiązywać.
Wspomniał Pan o ludziach, których zaprosił do współpracy. Wśród mieszkańców panuje przekonanie, że nie jest Pan samodzielnym burmistrzem i że decyzje podejmuje „zarząd” - takiego sformułowania sam Pan często używał, i że miastem tak naprawdę rządzi Pani wiceburmistrz i jej małżonek. Jak Pan się do tego odniesie?
To są plotki i insynuacje. Przypomnę, że za poprzedniego burmistrza również wielokrotnie mówiono, że ktoś inny za niego podejmuje decyzje. Zresztą to samo słyszę o prezydentach innych miast, że albo posłowie za nich kierują, albo osoby z tzw. „tylnego siedzenia”. W polityce to jest naturalne, zawsze ktoś próbuje podważyć samodzielność lidera, szczególnie osoby nieprzychylne.
Rzeczywiście mam wokół siebie osoby, które mnie wspierają, ale to ja mam kompetencje na przykład do zatrudniania i zwalniania pracowników, i tylko ja je wykonuję. Tych najważniejszych kompetencji jest więcej i nie dzielę się nimi z nikim, decyzje podejmuję sam.
Które trzy decyzje, podjęte w ciągu ostatniego roku, uważa Pan za najważniejsze?
Tylko trzy? Ciężko powiedzieć, bo wszystkie były ważne. Przede wszystkim trzeba było przemodelować organizacyjnie Urząd Miasta, połączyć niektóre wydziały. To pokazała choćby powódź, że musimy usprawnić działanie urzędu. Również zaprosiłem do współpracy inne osoby z zewnątrz, na przykład do Wydziału Inwestycji i Modernizacji, bo ten wydział wymagał fachowej wiedzy. Wyzwania, które stoją przed naszym miastem, ale też przed urzędnikami i burmistrzem muszą być realizowane na wielu płaszczyznach. Dlatego osoby z zewnątrz były potrzebne, żeby wzmocnić kadrę Urzędu Miasta.
Kolejna sprawa to bardzo poważne ryzyko kar z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska za brak kontroli nad odpadami. Miasto nie miało wdrożonych zasad kontroli, poziom recyklingu był za niski, a zmieszanych odpadów za dużo. Mimo ostrzeżeń nikt nie reagował, więc WIOŚ uznał, że trzeba ukarać miasto. Musieliśmy to wprowadzić natychmiast.
Trzecia decyzja dotyczyła spraw sądowych. Na dzień dobry otrzymaliśmy sprawę związaną z firmą, która remontowała Przedszkole Miejskie nr 5 – groziły nam dwa miliony złotych odszkodowania po przegranej w pierwszej instancji. Musieliśmy zmienić kancelarię i odwołać się. I podobnie w innych sprawach – walczymy, żeby miasto nie płaciło odszkodowań za błędy poprzedników.
Przejdźmy do zapowiedzi z kampanii wyborczej – mówił Pan o parkingach, budżecie obywatelskim, porządku w mieście. Tym, co najczęściej pojawiało się w pytaniach od mieszkańców, są miejsca parkingowe, których ewidentnie brakuje. Jaka jest sytuacja z miejscem po byłej bazie ZGiUK-u przy ulicy Lwóweckiej?
Już odpowiadam – wstrzymałem sprzedaż tego terenu. Poprzednie władze szły w kierunku sprzedaży, a to jest ostatnie miejsce w centrum, które może służyć mieszkańcom. W tym roku ZGiUK dostał ode mnie zadanie przygotowania koncepcji zagospodarowania tego terenu pod parking – i chcemy, by faktycznie służył on mieszkańcom.
Czy remont Śródmieścia, np. łąka u zbiegu ul. Szkolnej i Placu Lompy, przyniesie nowe miejsca parkingowe?
Na tę chwilę nie. Po pierwsze trwają tam prace budowlane, więc nie możemy zmieniać projektu. Tego typu zmiany kończą się tym, że nadzór budowlany nie odbiera inwestycji, ponieważ są to istotne zmiany projektowe i budowlane. To by oznaczało przeciąganie odbiorów w nieskończoność, a mamy krótki termin realizacji tego zadania. W tej chwili nie przewidujemy tam budowy dodatkowego parkingu.
Czy przewidziane jest poszerzenie strefy płatnego parkowania w mieście, gdy zakończy się remont Śródmieścia ?
Na tę chwilę nie. Nie wiem jeszcze w jakim kierunku pójdziemy, bo obecnie mamy bardzo ograniczoną liczbę miejsc objętych płatnym parkowaniem. Mamy najmniej takich stref w porównaniu z innymi miastami. Zależy nam na tym, żeby była rotacja w centrum, żeby osoby przyjeżdżające z innych dzielnic mogły zaparkować. Ale na tę chwilę nie rozważam poszerzenia strefy płatnego parkowania.
Kolejna inwestycja, o której mówił Pan w kampanii, czyli odbudowa mostku na Kwisie przy ul. Robotniczej. Co się dzieje w tym temacie?
Skontaktowałem się z Marszałkiem Sejmiku Dolnośląskiego i projekt cyklostrady będzie realizowany, ale w zmienionym zakresie. Uzgodniliśmy, by wpisać budowę mostku, ale w innym miejscu, tak by wykorzystać jego potencjał do cyklostrady. Dzięki temu zaoszczędzimy środki, projekt ten będzie współfinansowany w proporcji 50/50.
W tym roku rozpocznie się przetarg na projekt cyklostrady na terenie naszego miasta – pierwszy etap będzie prowadził od ulicy Różanej przez Mostową, za garażami, w kierunku ul. Wyspowej. Tam powstanie nowa kładka. Dalej – do ul. Przemysłowej i DK30. Dzięki temu ścieżka rowerowa zostanie spięta z trasą realizowaną przez Generalną Dyrekcję – od Krzyża Milenijnego aż do mostu na Kwisie.
I to połączy nasze już istniejące ścieżki, także Rowerowy Park Umiejętności. To będzie siatka, która będzie się rozwijać. Ścieżka, którą zakończymy na ul. Warszawskiej, dalej własnym sumptem poprowadzimy pod mostem drogowym na Kwisie w kierunku wodospadu i dalej do ulicy Jeleniogórskiej za Schumacherem, koło stawów w kierunku Olszyny.
A co z ruchem na moście na DK30 w czasie zbliżającego się remontu?
Podobnie jak w Leśnej, zostanie wybudowany tymczasowy most obok. Ruch będzie odbywał się albo płynnie, albo sterowany sygnalizacją świetlną. To planowane rozwiązanie Ministerstwa Infrastruktury.
Dobrze to wygląda, a z tą ścieżką rowerową jeszcze lepiej.
Staramy się planować kilka lat do przodu, a nie tylko działać na teraz. Chcemy, żeby to miało ręce i nogi, żeby nie powstawały ścieżki rowerowe donikąd.
W mieście mamy bardzo dużo dróg, które czekają na remonty. Część z nich już wiemy, że się doczeka, jak np. ul. Łukasiewicza. Co się tam dzieje?
Grzegorz Wieczorek: Obecnie LPWiK wykonuje przyłącza wodne i modernizuje całą kanalizację sanitarną. Równocześnie przygotowujemy dokumentację techniczną, tak aby w przyszłym roku mogła rozpocząć się przebudowa i położenie nowej nawierzchni.
To świetna wiadomość, ale mieszkańcy osiedla Jagiellonów, ulic: Cichej, Pawiej, Miłej, Granicznej, Izerskiej czy Stromej też czekają na takie wiadomości i remonty. Ostatnio padła obietnica zakończenia prac na ul. Stromej.
Zaniedbań jest naprawdę bardzo dużo. Zaczynamy od tych miejsc, które są w najgorszym stanie. Już teraz trwa wymiana zapadniętych studzienek, zarówno kanalizacji deszczowej, jak i sanitarnej. Robimy to, żeby później móc tańszym kosztem zrealizować remonty nawierzchni.
Co zmieniliśmy? Poszliśmy przykładem innych miast, ogłosiliśmy przetargi ryczałtowe na cząstkowe modernizacje – tego nigdy wcześniej w Lubaniu nie było. To znaczy, że firmy mają wpisane w zakres obowiązków m.in. konserwację elektryczną i naprawy bieżące. Przykład? Firma Elmat konserwuje teraz instalację elektryczną i nie trzeba za każdym razem ogłaszać nowego przetargu.
I tak zrobiliśmy ze wszystkim – czy chodzi o wymianę zapadniętego chodnika, czy uzupełnienie kostki. Proszę zwrócić uwagę, przez wiele lat nie można było się doczekać uzupełnienia kostki granitowej koło słupa pocztowego w Rynku. Kostka była rozsypana i nie do zdobycia. A wykonawca, który wygrał przetarg, bardzo szybko uzupełnił braki. Dzięki temu nie czekamy latami na konserwację.
Takimi drobnymi naprawami nie załatwi się np. ul. Granicznej od domu wiejskiego do kostki na małej obwodnicy, czy fragmentu Izerskiej pomiędzy torami.
Część ul. Granicznej, tam gdzie są zapadliska, będzie naprawiona już przy okazji prac prowadzonych w Śródmieściu. A takich odcinków, jak na Izerskiej, mamy więcej, choćby ul. Działkowa koło kartingów.
Planujemy przebudowę również ul. Staszica, bo tamtędy ma iść cyklostrada. Dlatego już współpracujemy z projektantami, by kolejny etap zaplanować logicznie. Proszę zwrócić uwagę, inaczej niż wcześniej, np. jak w przypadku parkingu przy domu wiejskim, który wykonano z publicznych pieniędzy dla spółdzielni.
Tak, ale tam cześć ziemi należy do miasta
Nie sporządzono odpowiednich umów i dziś Spółdzielnia wywiesiła informacje, iż parking wyłącznie dla klientów lokali w Wiejskim Domu. Pomimo iż miasto zapłaciło za kostkę. Tutaj również trwa analizowanie dokumentacji z realizacji tejże inwestycji.
Co z zachodnią obwodnicą miasta? Jaka jest sytuacja na dzisiaj? Zachodnia obwodnica miasta, rondo przy zjeździe w kierunku autostrady, rondo przy Kauflandzie? Bo o to też mieszkańcy pytają.
Tu sprawa utknęła, Ministerstwo Infrastruktury nie podejmie żadnej decyzji przed zakończeniem ogólnopolskiego pomiaru natężenia ruchu. Trwa on do końca roku.
My mamy inną koncepcję. To, co wcześniej było lansowane – teoria ronda turbinowego – odpadło. Ministerstwo stwierdziło, że to było nierealne i nikt z nimi tego nawet nie konsultował. Takie ronda projektuje się dopiero przy natężeniu 40 tysięcy pojazdów na dobę, a u nas tyle nie ma.
My chcemy inaczej, chcemy podłączyć Osiedle Piastów drogą, do której uzyskamy dofinansowanie z Funduszu Dróg Samorządowych, bezpośrednio do drogi krajowej nr 30. Chcemy uzyskać warunki podłączenia tej drogi.
Mamy też inny pomysł, chodzi o 14-hektarową działkę KOWR-owską, która tam jest. Zainteresowaliśmy tą działką strefę ekonomiczną, która wystawiła już ofertę inwestycyjną. Jeżeli znajdzie się inwestor, strefa ma prawo przejęcia gruntów i może wejść w montaż finansowy przy budowie drogi do tej strefy. Ta oferta jest już na stronie Kamiennogórskiej Strefy Ekonomicznej, oni już szukają inwestora.
Państwo zapytaliście o sukcesy, musiałbym długo je wymieniać, ale jednym z nich, na który bardzo długo czekaliśmy, jest zabezpieczenie poszycia dachu lokomotywowni w strefie ekonomicznej. Przez lata słyszeliśmy tylko, że „się nie da”. A udało się. Na moją prośbę strefa ekonomiczna przyspieszyła działania. Zabezpieczono 3 miliony złotych w budżecie. Mamy tam swojego przedstawiciela w Radzie Nadzorczej i udało mi się przeforsować tę decyzję, by te środki zostały przeznaczone na zadaszenie lokomotywowni.
Tylko, co dalej z lokomotywownią?
Mamy plany, ale dopóki nie zostaną one wprowadzone w życie, dopóki nie podpiszemy umowy, nie będę ich ujawniał. Trwają rozmowy z ministerstwami, zarówno w sprawie środków z KPO, jak i z innych źródeł, żeby zagospodarować ten obiekt.
Wychodzę z założenia, że dopóki nie podpiszemy porozumienia, to nie informujemy. Bo jak to mówią, pieniądze lubią ciszę, a inwestycje jeszcze bardziej.
Wkrótce ruszy budżet obywatelski. Jak Pan to widzi i na co Pan liczy ze strony mieszkańców?
Już na majowej sesji Rady Miasta przedstawimy projekt regulaminu budżetu obywatelskiego. Do końca roku chcemy go zrealizować, ale ważna rzecz - będą to zadania twarde, nie miękkie.
Proszę wyjaśnić, co to znaczy „zadania twarde”?
Na przykład, jeśli mieszkańcy chcą wiaty do spotkań sąsiedzkich i ona spełnia warunki planu zagospodarowania, albo nie leży na terenie zalewowym, to my ją zbudujemy. A jeśli koszty będą większe, to nawet dołożymy, żeby to zrealizować.
Chodzi o inwestycje, które poprawiają codzienne funkcjonowanie mieszkańców. Może my, jako urząd, nie dostrzegamy wszystkich potrzeb, ale mieszkańcy tak. I to będzie dla nas jasny sygnał.
To ważna deklaracja
Tak. Bo środki z budżetu miasta pochodzą przecież także od mieszkańców. Dlatego muszą do nich wracać. Już w czerwcu ruszamy z konsultacjami w dwóch dzielnicach. Pokażemy założenia, ale przede wszystkim chcemy posłuchać, czego naprawdę oczekują mieszkańcy. Chcemy, żeby czuli się współgospodarzami miasta.
Przed wyborami obiecywał Pan powołanie Rady Seniorów i Młodzieżowej Rady Miasta. Na jakim etapie są te projekty?
Rada Seniorów ruszy jeszcze w tym roku. Odbyliśmy spotkania z organizacjami senioralnymi, wszystko jest gotowe. Po budżecie obywatelskim powołamy też Młodzieżową Radę Miasta.
Obiecywał Pan także kwartalne spotkania z mieszkańcami. Ile ich się odbyło?
Trzy. Spotkaliśmy się m.in. przy ul. Zawidowskiej w sprawie SIM-u, przy ul. Łukasiewicza i na spotkaniu ze stowarzyszeniami w ramach Funduszu Szwajcarskiego. Można też wliczyć w to moje cotygodniowe spotkania z mieszkańcami – przychodzą całymi ulicami, a nawet pojawiają się przedstawiciele dzielnic.
Obiecywane były zbiórki odpadów wielkogabarytowych. To jest temat, który jest wałkowany cały czas i cały czas słyszę, że nie ma pieniędzy. Może Pan ma inną wiedzę?
Trwa przetarg na odbiór odpadów. Zmienimy zasady. Podobnie jak z tekstyliami, pierwsze pojemniki już są, np. w Trecie. Chcemy również rozwiązać problem gabarytów, ale w kontrolowany sposób, żeby nie trafiały tam odpady budowlane czy przemysłowe, za które później wszyscy muszą dopłacać.
Przechodzimy do miejskich spółek i audytów. Wiemy, że audyty zostały zakończone. Jakie płyną z nich wnioski?
Na przykład, co pokazał audyt w Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej?
Już mówię. Przede wszystkim należało wzmocnić nadzór właścicielski nad spółkami i to zostało zrobione. Było w tym zakresie sporo niedociągnięć. Spółki, choć funkcjonują w oparciu o prawo handlowe, są miejskie i powinny ściśle współpracować z miastem. Konieczna była większa kontrola nad ich zarządami i to wdrożyliśmy.
Czyli do rad nadzorczych zostali wprowadzeni swoi ludzie?
Tak, zostali powołani nowi członkowie, ale to osoby z odpowiednimi kwalifikacjami. Po wieloletniej pracy w szkole połowa mieszkańców miasta może być kwalifikowana do kategorii „moich ludzi”, więc nie zwracam uwagi na tego typu przytyki. Oceniam jedynie kompetencje.
A jak wygląda obecnie sytuacja PEC-u?
Jest trudna. Ale wspieramy zarówno zarząd, jak i pracowników, by zapewnić spółce rozwój.
Czy to oznacza konieczność dofinansowania spółki?
Już to zrobiliśmy. Po mojej wizycie w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska mamy zapewnienie prolongaty realizowanego przez PEC projektu na kolejne dwa lata oraz zwiększenia jego finansowania. PEC nie był w stanie zrealizować zadania w zakresie, jaki pierwotnie zakładano, zarówno jeśli chodzi o harmonogram, jak i montaż finansowy. Dlatego konieczne było wsparcie.
Czy to znaczy, że realizacja tej inwestycji się przedłuży?
Na ten moment nie mamy jeszcze podpisanej ostatecznej umowy z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska. Czekamy na decyzję NFOŚ.
Przejdźmy do Lubańskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, jaka jest sytuacja tej spółki?
Zależało nam, żeby spółka wykonywała jak najwięcej prac własnymi siłami, a nie korzystając z usług firm zewnętrznych. Audyt pokazał, że nie rozwijano ekip remontowych, a środki które mogły zapewnić rozwój spółki wypływały na zewnątrz. Teraz to się zmienia. Zmieniliśmy strukturę, wraca rozwój i wracają doświadczeni pracownicy. A oni odchodzili na przestrzeni ostatnich lat masowo. To cieszy, bo dobrych pracowników brakuje a oni są siłą spółek.
Teraz również odchodzą, to nie jest tak, że nie odchodzą. Mamy informacje, że w ZGiUK-u z dawnej kadry, pracującej jeszcze za czasów Michała Turkiewicza, pozostało zaledwie kilka osób. Większość pracowników została wymieniona na nowych. A skoro jesteśmy już przy ZGiUK-u, pojawiły się informacje, że audyt w spółce został zakończony. Czy to prawda?
Nie. Audyt w ZGiUK-u jeszcze trwa.
Skoro audyt wciąż trwa, na razie rezygnujemy z pytań dotyczących jego wyników. Ale mamy inne kwestie. Panie burmistrzu, ZGiUK nie przystąpił do przetargu na obsługę Gminy Wiejskiej Zgorzelec. Co Pan o tym sądzi? Dotychczas obsługiwaliśmy 15 gmin, teraz zostało ich 14. Czy Pana zdaniem wpłynie to na kondycję finansową spółki? Czy to ją wzmocni, czy raczej osłabi?
Powiem tak. Jako właściciela mnie to również niepokoi. I w tej sprawie rozmawiam również z panem prezesem. Ale jestem zaniepokojony, jako burmistrz.
Prokuratura Krajowa prowadzi śledztwo w sprawie działań ogólnopolskiej grupy przestępczej, tzw. mafii śmieciowej. Jej członkowie zostali zatrzymani na gorącym uczynku m.in. na rekultywowanym wysypisku w Nawojowie Łużyckim. W jakim charakterze w tym postępowaniu występuje nasza miejska spółka?
Dla dobra śledztwa poprosiła mnie Policja i Prokuratura, żebym sprawy nie komentował.
Przed długim weekendem zwolniony został kierownik odpowiedzialny za rekultywację wysypiska w Nawojowie Łużyckim. Czy to zwolnienie było związane z prowadzoną sprawą?
To zwolnienie nie było konsultowane w jakikolwiek sposób ze mną. Może sugerować, że ma to związek ze śledztwem, a tego nie wiemy. I możemy zaszkodzić człowiekowi. Pytanie powinno być skierowane do Prezesa Spółki. I to, co powiedziałem wcześniej, dla dobra śledztwa nie mogę komentować tego, co się dzieje.
Jakie są plany na przyszłość ZGiUK-u? Miejsce na wysypisku się kończy, spółka zrezygnowała z obsługi jednego kontrahenta, a koszty utrzymania rosną. Czy brak jednej gminy wpłynie na podwyżki cen? Co, jako właściciel, uważa Pan za kluczowe, by ZGiUK odzyskał dawną silną pozycję?
Przede wszystkim wprowadziłem dla ZGiUK-u konkretne cele zarządcze związane z podniesieniem poziomu recyklingu. Do tej pory wystarczyło, że spółka podniosła go choćby o jedną setną czy tysięczną procenta i już uznawano cel za zrealizowany. Teraz jasno określiłem o ile procent recykling musi być zwiększany z roku na rok. Chodzi o to, by zmniejszyć ilość frakcji odpadów trafiających do niecki. Działania w tym kierunku już zostały rozpoczęte, bo tylko realne zwiększenie recyklingu może przedłużyć żywotność składowiska i poprawić sytuację spółki. Dzięki temu zyskamy dodatkowe lata, zanim wysypisko się zapełni. I to już się dzieje.
Więc ile mamy jeszcze czasu?
Tego nie mogę powiedzieć. Nie mogę, bo to jest tajemnica handlowa.
Przechodzimy do stadionu miejskiego. Dziś łączna suma ubezpieczenia całego obiektu to około 3 miliony złotych. Jednak w przypadku kolejnej powodzi i zalania, maksymalna kwota, jaką miasto może otrzymać z polisy, to zaledwie milion złotych, podczas gdy straty po ostatnim zalaniu oszacowano na niemal 6 milionów. Nawet jeśli stadion zostanie teraz wyremontowany z funduszy KPO, to taka suma ubezpieczenia w żaden sposób nie chroni go przed przyszłymi podtopieniami. Jaki macie na to pomysł?
W budżecie mamy zarezerwowane 50 tys. zł na przygotowanie projektu zabezpieczeń przeciwpowodziowych stadionu. To ważne, bo przez lata nie mieliśmy żadnych projektów. Teraz inwestujemy w przygotowanie dokumentacji oraz np. zakupu rękawów przeciwpowodziowych, które pozwolą szybko reagować.
Czekamy też na decyzję wojewody w sprawie środków na pogłębienie i oczyszczenie Młynówki, to właśnie ona zalała stadion. Jeśli projekt wykaże potrzebę odbudowy wału przeciwpowodziowego lub wykonanie innych zabezpieczeń, zrobimy to.
Czy ktoś poniesie konsekwencje za niedociągnięcia, jak rozebrany wał przeciwpowodziowy czy niewystarczające ubezpieczenie?
Za rozebrany wał przeciwpowodziowy mieszkańcy, jak sądzę, już „podziękowali” poprzedniej ekipie – można uznać, że konsekwencje polityczne zostały poniesione. Natomiast jeśli w toku analizy okaże się, że doszło do naruszenia dyscypliny finansów publicznych na pewno poinformujemy opinię publiczną o złożeniu odpowiedniego zawiadomienia.
Czyli na razie miasto nie dopatrzyło się błędów w procedurach dotyczących stadionu?
W których konkretnie procedurach?
Chodzi o budowę i odbiór inwestycji
W budowie? Tak, teraz staramy się uporządkować to, co pozostawiono. Było bardzo wiele zaniedbań zarówno w dokumentacji technicznej, jak i w samym procesie budowy, co potwierdził nadzór budowlany. Podam przykład: pierwszy etap drogi miał zostać dopuszczony warunkowo do 2021 roku, a mimo to nikt nie przeprowadził odbioru. Dlatego dopiero teraz my się tym zajmujemy.
I tu pojawia się pytanie od mieszkańców – czy ktoś poniesie za to odpowiedzialność?
Już teraz mogę powiedzieć, że prawnicy analizują całą dokumentację. Spraw jest naprawdę dużo, a pod protokołami widnieją podpisy poprzednich władz. Jeśli analiza wykaże nieprawidłowości, wówczas podejmiemy dalsze kroki i wystąpimy z wnioskiem o ocenę materiału dowodowego.
Panie burmistrzu, podczas jednej z komisji stałych Rady Miasta padło z ust jednego z radnych stwierdzenie, że Miejski Dom Kultury nigdy nie doczeka się remontu i ostatecznie zostanie zamknięty ze względów bezpieczeństwa. Jak się Pan do tego odniesie?
Proszę zapytać autora tej wypowiedzi, co miał na myśli. Ja zamierzam wyremontować Miejski Dom Kultury w tej kadencji.
Trzymamy więc za słowo. Kolejny temat nieco luźniejszy, ale bardzo ważny. W pierwszym roku Pana urzędowania sztuczna inteligencja weszła na salony. Jak Urząd Miasta wprowadza nowe technologie? Jak z nich korzysta i czy korzysta? Jakie są w tym zakresie plany?
To bardzo szerokie narzędzie i wcale niełatwe do wdrożenia. Ale rzeczywiście, to rewolucja. W naszym mieście już postępuje. Szczerze mówiąc, spodziewałem się dziś więcej pytań o przyszłość Lubania, o wizję jego rozwoju.
Wizja wiadomo - świetlana
Podam prosty przykład. Do tej pory w naszym mieście nie były montowane lampy solarne. A już w tym miesiącu, w maju, rozpoczęliśmy montaż pierwszych takich lamp – m.in. przy ul. Kazimierza Wielkiego, na parkingu, a także przy ul. Bema i Prusa. Jeśli się sprawdzą, a producent daje 8 lat gwarancji, pójdziemy w tym kierunku. To sprawdzona technologia w wielu innych gminach i może być u nas podobnie rewolucyjna.
Inny przykład to jak sami Państwo poruszacie sztuczna inteligencja. Chciałbym przeszkolić urzędników z jej obsługi, by potrafili wykorzystywać dostępne narzędzia w codziennej pracy. Chodzi o proste rzeczy, jak tworzenie formuł do arkuszy w Excelu.
To możliwości, które wcześniej nie były u nas wykorzystywane, a które realnie mogą ułatwić żmudną, codzienną pracę. W tym widzę duży potencjał.
Panie burmistrzu, w trakcie Tygodnia Nauki w ZSP im A. Mickiewicza był Pan tam z wykładem „Kompetencje nauczyciela w pracy burmistrza”. Którą z kompetencji ceni Pan najbardziej w obecnej pracy ?
Komunikacja przede wszystkim, praca zespołowa, otwartość na współpracę z innymi osobami, a przede wszystkim nawiązywanie relacji. Nawiązałem bardzo dobre relacje z bardzo wieloma samorządowcami, również w Polsce, ale też i poza granicami.
Obelisk na placu 3 Maja to sprawa, która mocno porusza mieszkańców. To miejsce pamięci, a jego stan jest dramatyczny, mimo że potrzebne środki na jego remont są stosunkowo niewielkie. Wiadomo, że kwestie formalne są problematyczne, ale to wciąż bardzo ważna sprawa dla mieszkańców.
Proszę sobie wyobrazić, że przez wszystkie te lata Urząd Miasta nie wiedział, kto jest właścicielem obelisku i terenu wokół. Sprawdziliśmy to, właścicielem był Urząd Marszałkowski. Jest już decyzja o przejęciu terenu, ale czekamy jeszcze na zatwierdzenie podziału geodezyjnego. Chcemy przejąć nie tylko sam obelisk, ale cały skwer wokół i wtedy przebudujemy ten teren w całości.
Realnie, kiedy to może nastąpić?
To zależy od projektu, bo chcemy, żeby to miejsce stało się bardziej przyjazne i było rzeczywistą wizytówką miasta. Moim zdaniem już w przyszłym roku powinniśmy spotkać się przy wyremontowanym obelisku. Chciałbym, by do tego czasu wszystko było gotowe.
Toaleta w mieście, która będzie czynna cały tydzień? Miała być i nie ma.
W tej chwili obowiązuje jeszcze umowa na obsługę toalety miejskiej i dopóki trwa nie chcemy jej rozwiązywać.
W dalszej perspektywie planujemy zmiany, by toaleta była dostępna przez 7 dni w tygodniu.
Ponieważ obecnie toaleta w Galerii Inbag pokrywa się czasowo z miejską, chcielibyśmy to lepiej rozplanować, tak by np. w soboty dostępna była toaleta w Inbagu, a w niedziele czynna była toaleta w parku, ogólnodostępna. Dzięki temu mieszkańcy mieliby dostęp do toalety przez 7 dni w tygodniu, choć niekoniecznie w jednym miejscu, to zawsze w przestrzeni publicznej.
Ostatnie pytanie. Zaczęliśmy od podsumowania roku pracy i na tym też zakończmy. Co dziś oznacza dla Pana „być burmistrzem”?
To przede wszystkim odpowiedzialność za losy miasta i jego mieszkańców. To także duża odpowiedzialność za miejskie spółki i za pracowników urzędu.
Chcę, aby Lubań rozwijał się w sposób przemyślany, by był miejscem przyjaznym dla mieszkańców do życia, pracy i codziennego funkcjonowania. I żeby problemów, które dziś występują, było jak najmniej. Moim celem jest, aby mieszkańcy mogli powiedzieć: „to dobre miejsce do życia”.
eluban: Dziękujemy. Niestety, nie zdążyliśmy zadać wszystkich pytań, gdyż było ich zbyt wiele, a czasu za mało.
Grzegorz Wieczorek: Jak sami widzicie mój dzień to spotkanie za spotkaniem.
Napisz komentarz
Komentarze