Bomba lotnicza produkcji radzieckiej została odnaleziona podczas prac ziemnych na terenie Ośrodka Szkoleń Specjalistycznych Straży Granicznej w Lubaniu. Znalezisko waży 100 kilogramów, ma 80 centymetrów długości (dop. red. bomba jest bez lotek) i 30 centymetrów średnicy.
Żeby saperzy mogli ją usunąć, konieczna będzie ewakuacja mieszkańców części miasta. Początkowy scenariusz mówił o ewakuacji w promieniu kilometra od Ośrodka. Na szczęście nie znalazł on akceptacji wśród zebranych, tym bardziej, że w zagrożonym obszarze znajduje się również lubański szpital.
Jak dowiedzieliśmy się od przedstawicieli bolesławieckiego Patrolu Saperskiego, tak jak w pierwszym scenariuszu podjęta zostanie próba przeprowadzenia deflagracji materiału wybuchowego, a więc wypalenia materiału wybuchowego wewnątrz bomby. Należy podkreślić, że nie można wykluczyć ryzyka, że deflagracja może przejść w detonację. Dlatego konieczna będzie ewakuacja ale w mniejszym zakresie.
- Podczas prac nad wypaleniem materiału wybuchowego, które potrwają do dwóch tygodni zastosowane zostaną specjalne osłony ziemne i gumowe, tak aby działania były bezpieczne dla mieszkańców. Ważne jest jednak to, że dzięki tak zakrojonym działaniom, może uda się ograniczyć promień ewakuacji nawet do 300 metrów od miejsca znaleziska. Dziękuje przedstawicielom bolesławieckiej jednostki za tak profesjonalne podejście i zrozumienie. W tym szczególnym czasie pandemii ewakuacja mieszkańców z tak dużego obszaru wraz z pacjentami Łużyckiego Centrum Medycznego byłaby niezwykle trudna do zrealizowania – mówi Walery Czarnecki, starosta lubański.
Obecnie trwają prace nad nową koncepcją neutralizacji bomby polegającej na zmniejszeniu strefy niebezpiecznej poprzez zwiększenie prac przygotowawczych, wykonywanych przez saperów. O szczegółach akcji poinformujemy Państwa po otrzymaniu wszystkich szczegółów. Ostateczne decyzje co do terminu ewakuacji i jej obszaru zapadną w następnym tygodniu.
Na redakcyjną pocztę otrzymaliśmy zdjęcie od operatora koparki, który natrafił na pocisk - Siedziałem w tej koparce jak na to natrafiłem. Wierzcie jest się czego bać... - czytamy w liście do redakcji. Na dowód mężczyzna przesłał zdjęcie poniżej.
Zdjęcie nadesłane przez czytelnika.
Napisz komentarz
Komentarze