Wczorajsza sesja przyniosła wiele ciekawych wydarzeń, o których pisaliśmy na naszej stronie. Głosowano zmiany w budżecie, opłaty za „wywóz” śmieci, dyskutowano nad protokołem w sprawie „afery stołówkowej”. Nic nie wywołało jednak takiego zamieszania jak decyzja – czy radni powinni dokumenty na sesję otrzymywać w wersji elektronicznej czy tradycyjnej – papierowej?
To właśnie temu zagadnieniu nasi reprezentanci poświęcili najwięcej czasu. O ile do zmian w budżecie pojawiło się tylko jedno pytanie to już sprawa dokumentów dla radnych rozpętała prawdziwą dyskusję wśród naszych decydentów.
W tej chwili radni otrzymują wszystkie dokumenty drogą mailową. To niestety przerasta niektórych zasiadających w radzie. Zamiast samodzielnie drukować dokumenty lub pojawiać się na sesjach z tabletem czy laptopem, optują za dalszym drukowaniem dokumentów w Urzędzie Miasta i to najlepiej, aby dostarczał je im jakiś „posłaniec”. Na nic zdały się głosy części Sali, że przecież po to otrzymują diety, aby zakupić odpowiedni sprzęt i przygotowywać się do pracy. Jedna z radnych stwierdziła nawet, że jej komputer jest za stary do odbioru dokumentów, a nowego nie kupi, bo nie wie czy po jesiennych wyborach dalej będzie zasiadać w radzie, więc nie zamierza inwestować.
Argumenty o braku gniazdek w sali rajców, czasach trzymania baterii tabletów i laptopów, kosztach druku i notatkach, które lepiej robi się na papierze, złożyły się na najdłużej trwającą dyskusję na wczorajszej sesji rady miasta. Co istotne, to nie pierwsza rozmowa na ten temat. Sprawa co jakiś czas powraca i za każdym razem zajmuje lwią część posiedzenia.
Może gdyby radni pamiętali, że każda ich decyzja wpływa na nich bezpośrednio, z takim samym zaangażowaniem pochylaliby się nad innymi problemami.
Szok i niedowierzanie!
Napisz komentarz
Komentarze