Dla osób z zewnątrz wszystko wygląda pięknie, rzeka Olszówka odbudowana, drogi i mosty w mieście już niemal na ukończeniu, różne delegacje i politycy odwiedzają Olszynę kiwając z uznaniem głowami. Tylko, że wraz z postępem prac problemy mieszkańców wcale nie znikają.
Ukończona w 2001 roku budowa tak wyczekiwanej obwodnicy miasta zakłóciła równowagę hydrologiczną doliny. Do tego doszły ostatnimi laty wyjątkowo gwałtowne oberwania chmur i tragedia gotowa. Problem dotyczy około 20 domostw w dolnym biegu rzeki Olszówki. Wybudowany most na krajowej 30 podczas wyjątkowo gwałtownych opadów skutecznie spiętrza wodę w wyniku czego niemal natychmiast zalewanych jest kilkadziesiąt domostw.
Po powodzi w 2012 roku brzegi rzeki Olszówki i znajdujące się na niej mosty zostały totalnie zdewastowane, miasto Olszyna po otrzymaniu 6,5 miliona zł na wyrównanie strat, natychmiast przystąpiło do naprawiania zniszczeń.
Możliwe, że cała sprawa potoczyłaby się zupełnie inaczej gdyby mieszkańcy w porę zainteresowali się przygotowywaną inwestycją i wzięli udział w konsultacjach społecznych. Jak mówi Elżbieta Jarosz kierownik Lwóweckiego Oddziału Dolnośląskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych realizującego obecnie inwestycję – Ile osób było na okazaniu dokumentacji, wtedy kiedy można było rozmawiać z projektantami, kiedy można było zobaczyć jakie są rozwiązania? Ten zarzut odpierają mieszkańcy -gdzie byli inżynierowie kiedy robili projekt? – pytają.
Kiedy pół roku temu, już po rozpoczęciu inwestycji, mieszkańcy postulowali o wał chroniący ich domostwa, prowadzący inwestycję DZMiUW zgodził się jedynie na mur, który ma chronić ich przed zalaniem. Usypanie wału przeciwpowodziowego wychodziłby poza obręb koryta rzeki, czyli poza obszar własności gruntu. Mieszkańcy, z bólem, jednak przystali na propozycję muru.
Ze względu na zmiany w projekcie potrzebna była tylko zgoda prawnego właściciela gruntu, na którego terenie znajduje się rzeka Olszówka, czyli Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei we Wrocławiu. Niestety owe „tylko” okazało się do dziś nieosiągalne.
Jak twierdzi Elżbieta Jarosz Kierownik Lwóweckiego DZMiUW - pisma ponaglające nic nie dają, wykonywane do DSDiK telefony są jak telefon do instytucji zawiadywanej przez wiele wydziałów i tak naprawdę nasz wniosek gdzieś krąży między jednym a drugim wydziałem w opiniowaniu. Wydaje mi się że trzeba się tam pofatygować i zapytać wprost dlaczego to uzgodnienie jeszcze nie nadeszło. Obecnie sytuacja wygląd tak, że pisma krążą, urzędnicy swoje zainteresowanie wykazują zależnie od tego w jakiej odległości od Olszyny mieszkają, mieszkańcy się denerwują, a zgody na wykonanie muru jak nie było, tak nie ma.
Jak mówi inny z powodzian – Tak nie można wytrzymać, u mnie w domu w 2012 roku topiła się żona i córka. Nie można tak podchodzić do sprawy jak podchodzi się teraz, bo nie ma projektu, bo nie ma zezwolenia. Mamy już dość, można remontować dom raz na 10 lat, ale trzy lata z rzędu? Tak się nie da żyć!
Co gorsza, w opinii specjalistów takie doraźne działania nie przyniosą spodziewanych efektów gdyż klimat się zmienia i tak gwałtowne opady będą coraz częstszym zjawiskiem, jedynym rozwiązaniem tak naprawdę jest odsuwanie się od cieków wodnych, choć to wieloletni proces.
Na wysiedlenie mieszkańcy nie mają co liczyć, bo przecież to ogromne koszta dla gminy. Realizacja zabezpieczeń przeciwpowodziowowych, jak pokazuje praktyka to też niełatwa sprawa. Zawsze będzie brakowało pieniędzy, a deszcz zawsze będzie nieprzewidywalny, tylko co ma zrobić człowiek spoglądający z przerażeniem na nadciągające chmury?
Napisz komentarz
Komentarze