Efektem 24-godzinnego pospolitego ruszenia jakie miało miejsce na Księginkach była wizyta na sesji rady miasta i list mieszkańców, w którym protestują oni przeciwko rozbudowie i tak już uciążliwego śmietniska. Pod listem zebrano w ekspresowym tempie ponad 100 podpisów.
W czasie sesji radni przegłosować mieli tylko jedną uchwałę – zmieniającą studium zagospodarowania przestrzennego naszego miasta. Zmiany dotyczyły m.in. terenów znajdujących się w okolicy składowiska odpadów, którego sąsiedztwo, jak mówią mieszkańcy, od czasu wprowadzenia ustawy śmieciowej stało się bardzo uciążliwe. Dlatego właśnie chcieli dowiedzieć się jak największej ilości szczegółów dotyczących sprawy.
- Chciałbym zdementować pogłoski, które do mnie docierały i mówiły o tym, że ma tam powstać nowe składowisko odpadów. - mówił Naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska i Gospodarki Przestrzennej Tomasz Bernacki. - Zmiana terenów przy ul. Bazaltowej z gruntów rolnych na takie, na których prowadzić będzie można działalność związaną z gospodarką odpadami, jest wykonana na wniosek Zakładu Gospodarki i Usług Komunalnych. Dzięki takiemu zabiegowi możliwe będzie przeniesienie w to miejsce z ul. Lwóweckiej bazy socjalno-magazynowej oraz budowa Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych. Tam mieszkańcy będą mogli przywozić odpady, które do tej pory wyrzucali przy okazji tzw. „wystawek”. – tłumaczył naczelnik.
Sami mieszkańcy sprawą się zainteresowali, bo jak mówią, życie w sąsiedztwie wysypiska i tak nie jest sielanką. - Czy można wokół tego śmietniska utrzymać czystość? Tam panuje jakiś horror. Kiedyś chodziliśmy tam z dziećmi na spacer. Teraz tam jest tak brudno, że strach się tam pojawiać. – mówiła jedna z mieszkanek. - My mieszkamy w getcie. U was w centrum nie ma smrodu, a u nas jest. I to taki fetor, że jest nie do wytrzymania. Kiedy zaczniecie nas traktować jak normalnych mieszkańców? – komentował kolejny mieszkaniec Księginek.
- W tej sprawie właściwie nie było informacji o konsultacjach społecznych. Informacje o podobnych konsultacjach w sprawie nowej patronki miasta znaleźć można było wszędzie. O studium było cicho, podobno pojawiła się informacja w Biuletynie Informacji Publicznej i na dwóch tablicach w urzędzie miasta. Mieszkańcy nie mieli okazji, aby dowiedzieć się o sprawie. – mówiła obecna na sesji Ewa Gutek.
- Ustawa jasno mówi jak przeprowadzać konsultacje społeczne. Nie robiliśmy tego na szeroką skalę, bo dzisiejsza decyzja nie wpływa w żaden sposób na państwa bezpieczeństwo czy zdrowie. To nie jest tak, że my coś ukrywaliśmy. Konsultacje w tej sprawie zaczęły się rok temu. – mówił Arkadiusz Słowiński.
Wydaje się, że całej dezinformacji można było uniknąć, gdyby o zmianach na bieżąco informowani byli sami zainteresowani, czyli mieszkańcy.
- O sesji dowiedzieliśmy się niemal w ostatniej chwili. W dokumentach dostępnych na BIP-e była np. mapka, z której nie można było nic wywnioskować, dodatkowo całe studium miało 90 stron, a czasu na przestudiowanie było mało. Podejrzewaliśmy, że ma to być furtka do otworzenia drogi do zagospodarowania kolejnych „dziur” po kamieniołomach na wysypiska odpadów, a na to naszej zgody nie będzie. Po wytłumaczeniu sprawy na sesji, trochę się uspokoiliśmy. - mówił po spotkaniu jeden z organizatorów protestu.
Po burzliwej debacie projekt uchwały przegłosowany został jednogłośnie. Sprawy mieszkańców Księginek wciąż pozostają jednak otwarte. Zebrani na sesji włodarze zapowiedzieli, że przyjrzą się wszystkim problemom mieszkańców i… przekażą je także nowym radnym, którzy wybrani zostaną już za nieco ponad miesiąc.
Napisz komentarz
Komentarze