Święto Wojska Polskiego już w piątek. To początek długiego weekendu

Niedawno czytaliśmy artykuł o nominacji gen. Adama Rzeczkowskiego, rodem z Lubania, mojego krajana, na doradcę ds kadr, w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego , przez prezydenta Karola Nawrockiego. Jak zaznaczył autor artykułu, a ja w to wierzę, był to wyraźny sygnał , że nowy prezydent stawia na ludzi związanych ze środowiskiem Antoniego Macierewicza, posła, któremu ostatnio sejm odebrał immunitet po to, by pociągnąć go do odpowiedzialności karnej za jego dotychczasowe dokonania. A teraz przytoczę coś , co warto zapamiętać , gdyż to, od tej chwili rzutuje na przyszłe stosunki i relacje między kancelarią prezydenta, a obecnym Ministerstwem Obrony Narodowej. Cytuję: "Według informacji medialnych to właśnie Antoni Macierewicz (PiS) popierał kandydaturę Rzeczkowskiego, a (uwaga!!) rywalizujący z nim Mariusz Błaszczak (PiS) , też były szef MON , zabiegał o nominację dla innego generała. A gdzie tu opinia i ocena dokonana przez obecnego ministra ON Kosiniaka -Kamysza? To jest przykład tej zapowiadanej , poważnej koegzystencji, między pałacem a rządem? Czarno to widzę. A to też jest ta informacja, którą należy w to święto koniecznie przypomnieć i podkreślić.Panowie, nie rozgrywajcie swoich politycznych planów za pomocą wojska, bo kiepsko się to skończy. Wszystkiego dobrego Panowie w mundurach. I cierpliwości oraz nieustającego wsparcia ze strony Waszych partnerek i rodziny.

Dziś to , co tu poniżej napisałam, wiąże się niezwykle mocno z historią zdarzeń związanych z wojskiem, a więc także z nadchodzącym jutro świętem . Wspominać winniśmy nie tylko dni chwały, ale też zapamiętać zdarzenia tragiczne , oraz związane z nimi zachowania odpowiedzialnych za losy Naszego państwa osób. Dziś, czas także na wspomnienie tej osoby (AM) , która wraca pod snop światła jupiterów państwa prawa. Dla osób, które nie mają pojęcia o procesie szkolenia pilotów lotnictwa wojskowego w ówczesnym okresie (za czasów dowodzenia nim przez śp gen Andrzeja Błasika) przypomnę kilka wręcz podstawowych powodów , które według całego ówczesnego kierowniczego personelu latającego przyczyniły się do katastrofy, był proces szkolenia załogi samolotu. Odnaleziono powtarzające się przykłady, gdy w dokumentacji osobistej pilotów (Osobisty dziennik lotów) odnaleziono wpisy , które były zafałszowane przez przełożonych. Np loty szkolne na lotniska , gdzie pogoda była bezchmurna, a wpis dotyczył lotu w TWA (trudne warunki atmosferyczne) po to by dać podstawę gotowości załogi do wykonywania lotów w takich warunkach, wraz z lądowaniem . To już była urzędnicza zbrodnia. W analizowanym 2010 r. pilot Tu-154M nie wykonał żadnego obowiązkowego lotu treningowego, na samolotach Tu-154M i Jak-40 – brak ujęcia stosownych numerów ćwiczeń w eskadrowej ewidencji lotów, – rubryka „Nr ćw. pilota”. „Osobisty dziennik lotów” pilota nie zawiera żadnego wpisu.W dniu katastrofy pilot nie miał aktualnych nawyków w wykonywaniu tego elementu treningu ciągłego. Komisja przeanalizowała również częstotliwość wykonywania zajść do lądowania z wykorzystaniem różnych systemów lądowania (na podstawie dokumentacji osobistej pilota oraz eskadrowej ewidencji lotów). W 2006 r. wszystkie zajścia (227), ujęte w „Osobistym dzienniku lotów”, pilot wykonał wg systemu ILS. Takowego systemu na lotnisku Smoleńsk nie było. Tam pracował wojskowy , prymitywny już na ten czas system RLS. Piloci nie wiedzieli jak reagować na komendy rosyjskiego kierownika lotów: (na każdą informację KL o odległości Tu-154 M pilot miał obowiązek kwitować (odpowiadać)podaniem mu aktualnej wysokości lotu. Tego nie robił, bo nie wiedział. To świadczyło o braku znajomości procedur obowiązujących w czasie operacji lądowania na tym lotnisku wg systemu RSL. Te informację zaczerpnęłam z załącznika nr 1, pierwszego rozdziału raportu komisji pt : Wyszkolenie załogi i przebieg zdarzenia lotniczego. Również w 2009 r. pilot nie wykonał żadnego lotu treningowego na samolocie Tu-154M. Wykonywał jedynie zadania operacyjne. Potwierdza to zarówno eskadrowa ewidencja lotów, jak i zapisy w „Osobistym dzienniku lotów” pilota. Pilot nie wykonywał lotów związanych z systematycznym treningiem w takich elementach jak lądowanie z jednym niesprawnym silnikiem czy treningiem dotyczącym wykorzystania różnych systemów lądowania – tak jak tego wymagał PSzLT-73. Dopiero kolejny Dowódca Sił powietrznych, gen pil Lech Majewski , konsekwentnie doprowadził do ujednolicenia procedur i powrotu do przestrzegania obowiązujących dokumentów (Regulaminu lotów...) Warto o tym pamiętać. Za te działania , został przez podwładnych pana Macierewicza niesłusznie oskarżony o udział w przestępstwie związanym z organizacją Air Show. Oczywiście potem został oczyszczony i uniewinniony. Jak się okazało, było to za ukaranie załogi Jaka-40, która w sposób nieuprawniony wylądowała łamiąc te same przepisy i w czasie prowadzonej korespondencji radiowej z załogą TU-154M zachęcała do lądowania. Typowy odwet. Szacun Panie Generale! Po przywróceniu działania prawa lotniczego oraz obowiązujących procedur, skończyły się katastrofy w Siłach Powietrznych RP. Warto o tym pamiętać, każdego 10 kwietnia. Dziś, w przeddzień Święta Wojska Polskiego, tym bardziej. Bo to się naprawdę działo. Moje wyrazy szacunku- dla Was, Żołnierze! Przypominam, że w swoich felietonach poruszam trudne tematy, ale opisuję za to tylko te zdarzenia i fakty, które można znaleźć w oficjalnej przestrzeni medialnej- które układają się w pewien trend, który nazywam po swojemu i w takiej właśnie formie dzielę się jego opisem z Wami. Copyright @ Temida