W dotychczasowej historii „Lawy” już dwukrotnie podejmowano próbę zorganizowania jej w centrum miasta. Zawsze kończyło się to tak samo. Po raz pierwszy miało to miejsce w roku 2000, wtedy była to inauguracja „Lawy”. W następnym roku, ze względu na ostrą krytykę mieszkańców, przeniesiono ją do amfiteatru na Kamiennej Górze. Jak przypomina nam Kazimierz Kilian, dyrektor Miejskiego Domu Kultury, w czasach jego rządów podjęto kolejną próbę, w 2005 roku, kiedy gwiazdą wieczoru była In-Grid. Niestety historia się powtórzyła, presja ze strony mieszkańców Śródmieścia była tak wielka, że na dekadę największą miejską imprezę ponownie przeniesiono do parku na obrzeżach miasta.
Park na Kamiennej Górze to naprawdę urokliwe miejsce, dodatkowo Lubań posiada tam imponujących rozmiarów amfiteatr. Wydawać by się mogło,że jest to wymarzone miejsce na zorganizowanie sztandarowej miejskiej imprezy. Z dala od domostw, potencjalni wandale nie mają czego zniszczyć, a hałasować można do późna w nocy. Dlaczego więc amfiteatr przez cały rok stoi pusty? Bo nie jest tak różowo jak mogłoby się wydawać. Jak zwykle wszystko rozbija się o pieniądze.
Z czego to wynika? A no z tego, że obowiązujący stan prawny nakłada na organizatora obowiązek zapewnienia ochrony proporcjonalnie do ilości osób jaką może pomieścić obiekt, a przypomnijmy jest on w stanie przyjąć 3500 osób. Przy dzisiejszych realiach cenowych zapewnienie ochrony na dwa dni to skromnie licząc 35 tys. zł. Z tego też powodu nikt nawet nie myśli o robieniu jakiejkolwiek imprezy na amfiteatrze. Od wielu już lat jedynie miasto podejmuje ten heroiczny wysiłek organizując tam raz w roku „Lawę”.
Kolejny problem jaki pojawia się przy organizacji Lawy na amfiteatrze to tak pożądane, kolorowe stragany i wszelkiej maści atrakcje dla najmłodszych. W dzisiejszych czasach trudno sobie wyobrazić imprezę miejską bez masy stoisk posiadających w swojej ofercie wszystko - począwszy od pajdy ze smalcem na mieczach świetlnych kończąc. Niestety, Dni Lubania w dwóch lokalizacjach: w centrum i na amfiteatrze powoduje, że handlarzom najnormalniej w świecie się nie opłaca. Potencjalny handlowiec nie jest w stanie przenosić się za tłumem, który do późnego południa jest w mieście, a wieczorem podąża na koncert, na jego peryferie. Dodatkowo przy amfiteatrze niespecjalnie jest gdzie rozstawić stoiska, czego nie można powiedzieć o placach i placykach w mieście.
Jak każdy medal i ten ma dwie strony. Nie dziwi fakt, że mieszkańcy Śródmieścia buntują się przeciwko urządzaniu tak głośnej imprezy. To co atrakcyjne i zabawne dla gości, mieszkańcom spędza sen z powiek. - Olane klatki schodowe, poniszczone auta, tak będzie wyglądała Lawa w centrum – mówi nam Pan Artur – po to jest amfiteatr żeby tam robić imprezy. Niech tam łażą nachlani po parku. - kwituje krótko.
Z całym szacunkiem dla opinii mieszkańców, przygotowanie Lawy w centrum, naszym zdaniem ma więcej plusów niż minusów. Przede wszystkim zmniejszają się koszta ochrony, zaoszczędzone pieniądze można przeznaczyć na gaże dla lepszych artystów. Śródmieście daje możliwość zorganizowania festynu pełnego ogródków piwnych, straganów i atrakcji dla najmłodszych. Na kilka dni centrum Lubania ożyje co pozwoli zarobić handlowcom i restauratorom. Centrum daje możliwość postawienia drugiej sceny, organizacji jednocześnie kilku wydarzeń, ożyje Wieża Bracka, Schron i Muzeum Regionalne. Pojawią się nowe możliwości.
Jak mówi stare przysłowie do trzech razy sztuka. Decyzja ta na pewno wywoła wiele kontrowersji, jednak naszym zdaniem warto spróbować. Tym bardziej, że jak zapowiada Bartosz Kuświk w tym roku będzie muzycznie i kabaretowo, więc sporą dawkę humoru będzie można przyjąć przez okno własnego mieszkania.
Napisz komentarz
Komentarze