Towarzyszył mu orszak złożony z muszkieterów oraz książęcych dygnitarzy. Cesarski Generalissimus miał kamienny wyraz twarzy, a jego oczy pełne były złowieszczego blasku. W pewnym momencie Wallenstein zbliżył się do wyczekujących jego nadejścia mieszkańców miasta. Wtedy burmistrz Lubania ukłonił się nisko, przywitał groźnego oficera i odsłonił pamiątkową tablicę w bruku ulicy Brackiej. Niewątpliwie chciał w ten sposób wyjednać dla Lubania lżejsze warunki kwaterunku i kontrybucji. Wojskowy nie dał się jednak udobruchać. Burmistrza potraktował niczym podkomendnego.
- Byłoby lepiej gdybyście za te pieniądze kilku moich żołdaków nakarmili. A tak i za tabliczkę i za utrzymanie wojska będziecie musieli zapłacić. Myśleliście, że mnie przekupicie. Nie, nie jestem przekupny, ale moi ludzie muszą jeść i dopilnuję żeby nie opuścili tego miasta głodni. Tak więc rajco prowadź do skarbca. Zapamiętaj to motto: wojna żywi wojnę! - wołał z siodła Albrecht von Wallenstein.
Chwila ta z pewnością zapisze się w annałach Lubania, gdyż właśnie wtedy mieszkańcy podnieśli strasznych krzyk i lament. Wiedzieli, że nie unikną zła niesionego przez wojnę.
Nieco później pod drzwiami ratusza rozegrała się dysputa pomiędzy Wallensteinem a trzema lubańskim rajcami. Na początku każdy z nich próbował stawiać opór słowny. Różne argumenty przytaczali, aby tylko uniknąć stałego pobytu czeskich żołdaków w mieście.
Pierwszy ugiął się burmistrz. Lęk spowodował, że zaczął gasić bojowe nastroje kolegów z rajcowskiej ławy. Ci zaś stawiali się dopóty, dopóki żołnierze nie wręczyli im mioteł i rynku nie kazali zamiatać. Ustąpili ostatecznie pod groźbą wcielenia do armii. Wtedy żołdacy wystawili skrzynie i rozpoczęli pobór kontrybucji oraz rekruta. To był koniec bohaterszczyzny lubańskiego patrycjatu – Wallenstein zrobił w Lubaniu dokładnie to, co chciał zrobić. Ostatnim aktem tego dramatycznego wydarzenia, była manifestacja siły cesarskich żołnierzy w postaci musztry wojskowej, strzałów z broni palnej oraz pokazów fechtunku.
Oczywiście opisane wyżej wydarzenie miało fikcyjny charakter i stanowiło jedynie nawiązanie do prawdziwych wydarzeń z czasów wojny trzydziestoletniej w 1628 r. W postać Wallensteina wcielił się Andrzej Świderskiej, rajców zagrali Jan Lange, Grzegorz Żak i Łukasz Tekiela. Żołnierzy Wallensteina odegrali rekonstruktorzy historyczni z krakowskiej grupy Parva Armis. Straż miejską odtworzyli członkowie lubańskiej Łużyckiej Drużyny Łuczniczej. Mieszkańców miasta zagrała młodzież z Gimnazjum nr 3 im. Euroregionu Nysa.
Przedstawienie zostało zorganizowane przez Muzeum Regionalne w Lubaniu i Gimnazjum nr 3 Gimnazjum im. Euroregionu Nysa. Szczególne podziękowania za wkład w przygotowanie młodzieży należą się Pani Izabeli Rożko oraz Pani Iwonie Tołstołuckiej-Świcy.
Napisz komentarz
Komentarze