Dwa lata temu miasto wykonało nawierzchnię ulicy Jesiennej. Jest to droga dojazdowa do posesji i wytrzymuje obciążenie do 10 ton, co zresztą potwierdza umiejscowiony tam znak.
Budowa drogi awaryjnej teoretycznie nie ma nic wspólnego z ulicą Jesienną, a jednak. Mieszkańcy są oburzeni już nie tylko wszechobecnym bałaganem i zalegającym błotem.
Kiedy budowaliśmy nasze domy, zamawialiśmy małe samochody, które dostarczały materiały budowlane właśnie po to, aby nie uszkodzić drogi. Teraz mimo naszych interwencji u wykonawcy, straży miejskiej i policji wjeżdżają tu co dzień 40-tonowe ciężarówki. Niszczą nam jedyną drogę dojazdową, a przecież nikt nam drogi nie naprawi. Efekt będzie taki, że mamy nową drogę, a po budowie drogi awaryjnej nie będziemy mieli dojazdu do domu - pisze do nas Pan Łukasz, mieszkaniec ulicy Jesiennej.
Rzeczywiście zdjęcia nadesłane przez czytelnika nie pozostawiają wątpliwości. Dodatkowo, wykonawca chyba nie słyszał o sprzątaniu terenu budowy.
Jak to w Polsce, jedno zrobią drugie zniszczą. Tu jest jedno wielkie bajoro. Nikt tu nie sprząta, bagno na jezdni, bagno na posesji, żeby chociaż na koniec dnia posprzątali, a tu od dwóch tygodni nikt nawet nie zgarnął tej masy błota, o zamiatarce to nawet nie ma co marzyć – komentuje Pan Łukasz.
Wszyscy mieszkańcy Lubania cierpliwie znoszą niedogodności związane z remontami dróg, akurat tej jesieni i zimy doświadczamy ich zarówno w centrum jak i na obrzeżach miasta. Tylko czy chodzi o to żeby wybudować jedno, a zniszczyć drugie?
Napisz komentarz
Komentarze