Kiedy w 2010 roku Arkadiusz Słowiński po raz pierwszy startował na stanowisko burmistrza z ramienia Lubańskiego Klubu Obywatelskiego zapowiedział, że w ramach oszczędności powoła tylko jednego zastępcę burmistrza. Tak się złożyło, że wybory wygrał i jak obiecał tak zrobił, z tym że zastosował pewien fortel. Oprócz wiceburmistrza na stanowisko swojego asystenta powołał Jana Hałakucia, przewodniczącego LKO i jak się wówczas mówiło „ojca wyborczego sukcesu”.
Ten stan zatrudnienia trwał nieprzerwanie od roku 2010. Ewidentnie poza stosunkiem pracy i klubową hierarchią burmistrza i jego asystenta łączy również nić przyjaźni. Z racji tego, że obecny burmistrz nie posiada prawa jazdy, mieszkańcy Lubania często mieli okazję widywać asystenta wożącego szefa leciwym Renault. Mimo że to osąd dość niesprawiedliwy z biegiem czasu stało się to przyczynkiem do żartów i nazywania go kierowcą burmistrza.
W połowie października prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o pracownikach samorządowych, której efektem była likwidacja stanowisk doradców i asystentów w urzędach jednostek samorządu terytorialnego. Posłowie Kukiz15, którzy byli autorami projektu jako koronne argumenty za wprowadzeniem noweli podawali dwa przykłady: wprowadzenie oszczędności w samorządach i zlikwidowanie gabinetów politycznych, które były przyczółkiem do tworzenia miejsc pracy dla osób związanych partyjnie z urzędującymi włodarzami miast i gmin.
Już w połowie września ubiegłego roku pytaliśmy burmistrza czy jego asystent straci pracę.
Na pewno będziemy musieli się dostosować do nowych reguł - usłyszeliśmy wówczas od Arkadiusza Słowińskiego. Obiecaliśmy wówczas, że do sprawy wrócimy. Przed kilku dniami zapytaliśmy burmistrza Lubania czym teraz zajmuje się Jan Hałakuć.
Prawo wyraźnie mówi, że nie może być asystentem i nim nie jest, ale w urzędzie oczywiście pozostaje. Ma wyznaczone pewne zadania. W tej chwili jest zatrudniony na podstawie umowy o dzieło – wyjaśniał nam burmistrz. Co podkreśla burmistrz, dziś Jan Hałakuć ma inny zakres obowiązków, jednak wciąż jego rola w magistracie jest nieoceniona.
Proszę mi wierzyć ludzie, którzy ze swoimi sprawami i problemami przychodzą do urzędu bardzo często kierowani są do Pana Jana. To on jest koordynatorem, który gdy prawo na to pozwala pomaga, a pomaga w bardzo wielu sprawach. Ja wiem, że sprawa asystentów wywoływała wcześniej bardzo wiele emocji, ale zupełnie niepotrzebnie. Jako burmistrzowi bardzo trudno jest mi sobie wyobrazić funkcjonowanie urzędu bez Pana Jana, który załatwia szereg spraw i jest świetnym koordynatorem między sprawami ludzkimi a rożnymi jednostkami urzędu – wyjaśnia burmistrz.
Faktycznie temat „politycznych” asystentów za sprawą słynnego Misiewicza przez kilka miesięcy nie schodził z czołówek krajowych wiadomości, stąd też zapewne emocje, o których wspominał burmistrz. Kwestia oszczędności też pozostaje sporna, bowiem na blisko 2500 gmin w całym kraju w samorządach zatrudnionych było 900 asystentów. W dodatku ich zarobki odbiegają od pensji ministerialnych nominantów, których trzeba zauważyć nowela posłów Kukiz 15 nie dotknęła.
Druga sprawa, przepisy przepisami a życie pokazało, że Polak i tak potrafi sobie poradzić. W tym konkretnym przypadku podpis prezydenta przynajmniej w przypadku Lubania niewiele zmienił. Co oczywiście nie przesądza o zasadności bądź jej braku dla dalszego zatrudniania człowieka „do zadań specjalnych”.
Napisz komentarz
Komentarze