Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarki
środa, 17 kwietnia 2024 00:13
Reklama
ReklamaCentrum Drewna Gryfów - Profesjonalny skład drewna
Reklama
Reklama

Karkonoski Rzeźnik, czyli biegiem z Lubania do Karpacza

Łukasz Staszczak pokonał trasę 80km, która biegła z Lubania do Karpacza. Przedstawiamy relację oczami głównego bohatera tego wydarzenia.
Karkonoski Rzeźnik, czyli biegiem z Lubania do Karpacza

Autor: Tri Team Lubań

Na początku kilka słów skąd narodził się pomysł przebiegnięcia 80 km z Lubania do Karpacza. 12 czerwca wraz z Jarkiem mieliśmy wystartować w Biegu Rzeźnika w Bieszczadach na dystansie 80 km. W związku z epidemią SARS-CoV-2 trzeba było zrezygnować ze startu i plany przenieść za rok. No i wtedy wymyśliłem sobie, że przebiegnę swój ultramaraton, aby sprawdzić swoje przygotowanie i możliwości.

Aby wyszła odległość osiemdziesięciu km to trasa z Lubania musiała się zakończyć w Karpaczu. Tak więc wymyśliłem trasę nazywając ją „Karkonoski Rzeźnik” biegnącą szlakami z Lubania przez Wielki Las Lubański, Leśną, Świecie, Pobiedną, Czerniawe, Stóg Izerski, Polanę Izerską, Chatkę Górzystów, Halę Izerską, Jakuszyce, Owcze Skały, Halę Szrenicką, Łabski Szczyt, Śnieżne Kotły, Odrodzenie, Słonecznik, Polane KPN, Dolinę Pląsawy do Karpacza.

Z Lubania wystartowałem o 4:45 spod Szkoły Muzycznej na Kamiennej Górze. W Leśnej czekał na mnie Mariusz, który towarzyszył mi na rowerze do Jakuszyc. Po nocnych obfitych opadach temperatura do biegania była sprzyjająca, ale praktycznie od samego początku musiałem biec w mokrych butach. W dobrym towarzystwie trasa przebiegała bez problemowo i szybko. Pierwszym wymagającym odcinkiem był mocny podbieg od Świeradowa na Stóg Izerski, gdzie zrobiło się parno i do tego zaczęły dokuczać upierdliwe muszki... Na szczycie zastała nas gęsta mgła, która towarzyszyła już nam praktycznie do końca trasy uniemożliwiając podziwianie krajobrazów.

Po dotarciu do Chatki Górzystów zrobiliśmy krótki odpoczynek – za sobą miałem już ponad 42 km, tak więc ponad połowę. Zjedliśmy tam pożywną zupę, a Mariusz dodatkowo uraczył się słynnym naleśnikiem z jagodami. W trakcie przerwy trochę się wypogodziło i za Halą Izerską udało się Mariuszowi polatać dronem, gdzie porobił fajne zdjęcia i nakręcił filmik.

Po dobiegnięciu do Schroniska Orle, karkonoska pogoda wróciła do normy i znów zrobiło się mglisto. W Jakuszycach czekała na nas Gosia, a Mariusz zamienił rower na buty biegowe i przez ostatnie 30 km biegł wraz ze mną. Do 60 km biegło się naprawdę wyśmienicie. Niestety ostatnie 20 km od Hali Szrenickiej do Karpacza przebiegały trudnymi technicznie szlakami - głównie po mokrych kamieniach - gdzie zacząłem odczuwać już mocno obciążenie stawów kolanowych. No i tak pomalutku doczłapałem się do Karpacza.

Podsumowując to sam dystans nie okazał się taki straszny, kondycyjnie było bez problemu, gdzie nie miałem żadnego momentu kryzysowego. Jedyne co, jak już wspominałem to odczuwalny ból kolan szczególnie na zbiegach. Logistycznie i żywieniowo również wszystko było dobrze przygotowane i niczego nie zabrakło. Na koniec szczególne podziękowania dla Prezesa Mariusza, który towarzyszył mi oraz wspomagał na trasie – bez jego pomocy na pewno tak przyjemnie by nie było, a trasa ani razu mi się nie dłużyła. Również wielkie dzięki dla Wszystkich, którzy trzymali za mnie kciuki, dopingowali i wierzyli, że mi się uda. A teraz trochę odpoczynku i trzeba wymyślić coś nowego.

Łukasz dziękuje za pomoc i asystę żonie Gosi, jej siostrze Edycie i prezesowi TRI TEAM Mariuszowi Mazurowi.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
? 18.06.2020 06:13
Gosia ?????

Paweł 18.06.2020 05:06
Gratulacje tez w tym roku zrezygnowalismy z rzeźnika ale już raz byliśmy w Cisnej na starcie bieg tego dystansu po Bieszczadach jest calkiem inny ale po biegu impreza przednia ?do zobaczenia w przyszłym roku .

Chyba zdrowy 17.06.2020 13:11
Gratulacje jest moc ???

Reklama
Reklama
ReklamaPunk Pobrań COVID-19 i badania laboratoryjne
Reklama
KOMENTARZE
Reklama
Reklama
Reklama