We wtorkową noc (18.02) w jednym z budynków mieszkalnych w Henrykowie Lubańskim wybuch pożar. Przez błąd operatora nr 112 w Centrum Powiadamiania Ratunkowego we Wrocławiu strażaków wysłano do Henrykowa w powiecie ząbkowickim. Dopiero gdy ci na miejscu nie znaleźli pożaru operator zorientował się, że płonie budynek mieszkalny w Henrykowie Lubańskim.
Gdy zgłoszenie zostało skierowane do właściwej jednostki strażakom z Lubania dojazd na miejsce pożaru zajął 7 minut. W efekcie ludzie wzywający pomocy poprzez nr 112 czekali aż 23 minuty, oglądając w tym czasie jak ich dobytek trawi ogień.
Jeszcze tego samego dnia skierowaliśmy pismo do biura prasowego Wojewody Dolnośląskiego, które obsługuje Centrum Powiadamiania Ratunkowego we Wrocławiu z pytaniem: Jak mogło dojść do takiej pomyłki skoro operator otrzymuje automatyczne zgłoszenie o lokalizacji dzwoniącego?
Po tygodniu otrzymaliśmy odpowiedź, że informacje dotyczące zgłoszenia alarmowego mogą być udostępnione jedynie organom do tego uprawnionym czyli sądowi, prokuraturze lub policji.
Zapewniono nas jednak, że w związku z zaistniałą sytuacją zostało zarządzone wewnętrzne postępowanie wyjaśniające, mające na celu ustalenie wszystkich faktów i okoliczności sprawy, opisanej na naszym portalu.
Niezależnie od powyższego, należy jednoznacznie stwierdzić, że ustalenie adresu miejsca zdarzenia jest bezwzględnym obowiązkiem operatora numerów alarmowych, dokonywane w oparciu o informacje przekazywane przez osobę zgłaszającą oraz narzędzia pomocnicze. - dodano na końcu korespondencji, co można chyba odczytać jako przyznanie się do błędu.
Opublikowany przez nas materiał wywołał falę komentarzy z których jasno wynika, że podobne pomyłki niestety się zdarzają. TUTAJ. Tym razem nikt nie ucierpiał, a ludzie stracili „jedynie” dobytek, który na szczęście można odkupić. Miejmy nadzieję, że zarządzone postępowanie wyjaśniające pozwoli w przyszłości uniknąć podobnych sytuacji, zanim podobny błąd doprowadzi do sytuacji gdy pomoc nie dotrze na czas.
Napisz komentarz
Komentarze