Oczywiście nie chodzi tutaj o Libijczyków ani Syryjczyków. Chodzi o nowego owada inwazyjnego w północnej Europie - pluskwiaka śródziemnomorskiego (Oxycarenus lavaterae). - Widoczne gołym okiem ocieplenie sprawiło, iż nie tylko imigranci za chlebem ruszyli na północ. Ten ciepłolubny owad przekroczył Karpaty i Sudety, ba nawet w imię rozwoju swojego gatunku zmienił zarówno odżywianie - przerzucając się na drzewa lipowe z malw i brzoskiń, a także dostosowując cykl rozmnażania do naszych pór roku - zauważył Tomasz Bernacki.
- O ile owady w ciągu lata są mniej zauważalne, gdyż osobniki żyją pojedynczo lub w małych grupkach, a tyle gdy tylko zaczynają się chłody skupiają się w kolonie liczące nawet do kilkudziesięciu tysięcy osobników na jednym drzewie. Nic dziwnego, jedna samiczka składa aż prawie 600 jajeczek. Odżywiają się sokami lipy, a larwy latem także sokami z liści powodując ich opadanie. częściami zielonymi. Póki co z uwagi na sporadyczne wystąpienia i niewielkie straty entomolodzy i specjaliści od ochrony drzew nie polecają żadnych oprysków, gdyż mogłyby dotknąć także nasze rodzime gatunki owadów, a potem i zwierząt (np. ptaków). Dlatego najlepszym sposobem jest oczekiwanie… na mróz - dodał Naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska i Gospodarki Przestrzennej w Lubaniu.
Obserwacje w Czechach pokazały, iż około 99% populacji ginie przy mrozach poniżej minus 15 stopni. Mamy dziś połowę stycznia, na wielu lipach w parku na Kamiennej Górze, ale i w centrum miasta, kolonie są pełne życia i ruchu żerując na pniach, przesuwając się tylko po pnie w kierunku ogrzewających je promieni słonecznych. Jest to tym bardziej zaskakujące gdy nasze rodzime owady siedzą w ukryciu, głęboko pod ziemią, ściółką czy korą. Ptaki jakoś unikają spożywania pluskwiaków (zapewne z uwagi na smród i ohydny smak).
- Obawiam się, że tej zimy temperatura może nie spaść poniżej 15 stopni, na Kamiennej Górze było dziś 14 stopni na plusie, a wówczas w kolejnym roku możemy mieć już niezłą plagę tego południowego przybysza, który nie dość, że powoli niszczy lipy, to także poszukuje kryjówek w naszych domach, powodując przy tym wydzielanie bardzo nieprzyjemnej woni. Wystarczy, że nasz rodzimy kornik drukarz w zeszłym roku spowodował uschnięcie co najmniej kilkudziesięciu iglaków, strach myśleć co będzie z lipami jeśli nie wrócą mrozy - przyznał Tomasz Bernacki.
Napisz komentarz
Komentarze