pogorzelcy

17 osób, w tym 11 dzieci, z których najmłodsze ma zaledwie 3,5 miesiąca straciło dach nad głową i wszystko co mieli, bo czego nie strawił ogień, to zostało zalane podczas akcji gaśniczej. Potrzeby rodzin są olbrzymie.

Wczoraj pięcioosobowa rodzina z Wyręby straciła cały dobytek. Po pożarze, który wybuchł w ich domu od ognia udało się uratować tylko jedno pomieszczenie, które zostało całkowicie zalane wodą w trakcie akcji gaśniczej. Sąsiedzi i przyjaciele rodziny w serwisie Pomagam.pl uruchomili zrzutkę na rzecz pogorzelców.

Rankiem informowaliśmy o rodzinie, która w nocnym pożarze w centrum Leśnej straciła dach nad głową i cały dobytek. Okazuje się, że w tej chwili najpilniejszą potrzebą jest aparat CPAP, urządzenie stosowane w przypadku bezdechu i niewydolności oddechowej.

Mieszkańcy domu przy ul. Sybiraków w Lubaniu stracili dach nad głową w pożarze w lutym tego roku. Największym wyzwaniem był remont dachu, koszty tego przedsięwzięcia przerastały możliwości mieszkańców.

Piątkowy pożar wywrócił ich życie, stracili cały dorobek, a dom jeszcze długo nie będzie nadawał się do mieszkania. Przyjaciele i rodzina pogorzelców z Siekierczyna zorganizowali zrzutkę, by sześcioosobowa rodzina mogła wynająć i wyposażyć nowe lokum.

Tuż po północy 6 października na ulicy Prostej w Mirsku doszło do pożaru. Do szpitali trafiło 10 osób, w tym szóstka dzieci i ich matka. Jedno mieszkanie zostało spalone, a mieszkania na parterze zalane w trakcie akcji gaśniczej. Aby pogorzelcy mogli wrócić do domu, w mieszkaniach zainstalowano osuszacze, jednak w nocy 8 listopada, złodzieje weszli do budynku i ukradli urządzenia.

W dzisiejszym pożarze w Mirsku najbardziej poszkodowani to rodzina z ośmiorgiem dzieci. Matka z sześciorgiem dzieci przebywa w szpitalu, kiedy wyzdrowieją nie bardzo będą mieli do czego wracać. Potrzebne są ubrania, buty, przybory szkolne i wiele innych rzeczy.

Wczoraj informowaliśmy o potężnym pożarze domu na ul. Sybiraków w Lubaniu. Dach budynku całkowicie spłonął, a jego mieszkańcy w ciągu kilkunastu minut stracili dach nad głową i dobytek. Przyjaciele pogorzelców zorganizowali zrzutkę.

Ogień w kilkanaście minut zajął cały dach budynku mieszkalnego, który połączony był z częścią gospodarczą. Ogień zauważono około 16:30, pożar wybuchł gdy nikogo nie było w domu.

Trzypokoleniowa, dziesięcioosobowa rodzina, której najmłodszy członek ma zaledwie miesiąc, w pożarze domu straciła dosłownie wszystko. Po wybuchu butli z gazem ogień błyskawicznie objął niemal cały budynek. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Niemniej uciekając wyszli z domu tak jak stali i zostali z niczym. Czego nie strawił ogień, zostało zalane.