Realizacja obietnic wyborczych związanych z cofnięciem obowiązku szkolnego dla sześciolatków wywołała lawinę problemów. W szkołach, przedszkolach i żłobkach, gdzie sytuacja od lat była w miarę stabilna, w tym roku mnożą się problemy. W Lubaniu podobnie jak i w całej Polsce niewielu rodziców zdecydowało się na posłanie swoich pociech do pierwszej klasy. W ubiegłym roku w Lubaniu było 264 pierwszoklasistów, co przełożyło się na 12 klas pierwszych. W tym roku, po zniesieniu obowiązku szkolnego dla najmłodszych, powstanie ich raptem cztery. Ze 187 dzieci z rocznika 2010, w Lubaniu, do szkoły pójdzie jedynie dwanaścioro! Cztery klasy stworzono dzięki latoroślom spoza gminy i tym, które w ubiegłym roku dzięki orzeczeniu z poradni zostały zwolnione z obowiązku szkolnego. W efekcie, podjęto wstępną decyzję o nie tworzeniu w szkole podstawowej nr 3 pierwszej klasy.
- Działamy zgodnie z zapisem ustawy, jeżeli w danej szkole nie ma minimum 11 uczniów, a tak zdarzyło się w przypadku Szkoły Podstawowej nr 3, to w tej szkole klasy pierwszej nie otwieramy. W przypadku tej szkoły jedno dziecko było z tzw. obwodu szkolnego, a pozostałe dzieci były z innych obwodów i te dzieci trafią do pierwszych klas w innych szkołach. W pozostałych placówkach jest albo po jednej, albo po dwie klasy. – mówi burmistrz Arkadiusz Słowiński. - Oczywiście jeżeli będzie taka ilość dzieci, która pozwoli otworzyć pierwszą klasę decyzję możemy jeszcze zmienić w miesiącach wakacyjnych - dodaje burmistrz.
Sytuacja w szkołach przekłada się bezpośrednio na przedszkola. Tylko w przedszkolach miejskich w roku szkolnym 2016/17 pozostało 135 dzieci z rocznika 2010. W efekcie przedszkola muszą zapewnić miejsce dla sześciolatków, które nie opuszczą ich murów. To z kolei skutkuje tym, że w wielu placówkach brakuje miejsc dla trzylatków, które powinny opuścić żłobek i trafić do przedszkoli. Jak informują nas rodzice, przyjęte było, że dzieci z miejskiego żłobka trafiały do miejskiego przedszkola. W tym roku stoi to pod znakiem zapytania, bowiem wolnych jest niewiele miejsc. Sytuację w Lubaniu ratują przedszkola prywatne, które natychmiast dostosowały się do warunków rynkowych i tworzą dodatkowe grupy dla trzylatków.
Niestety pogarsza to i tak trudną sytuację w żłobkach – W naszym żłobku już dawno nie ma wolnych miejsc. Mam sporą kolejkę na liście rezerwowej i masę ludzi, którzy dopytują o wolne miejsca – mówi nam dyrektor prywatnego żłobka i przedszkola „Bąbelkowo” Monika Przyłęcka.
Lubań od lat cierpi na deficyt miejsc w tego typu instytucjach. Miejski żłobek w roku 2016/17 dysponował 28 wolnymi miejscami, a złożonych wniosków było 51. Przed kilku laty funkcjonował w Lubaniu Klub malucha „Pod Bocianem”, który teraz mógłby rozładować sytuację w żłobkach, podobnie jak czynią to przedszkola niepubliczne. Niestety lubańscy samorządowcy skąpią pieniędzy na dofinansowywanie prywatnych żłobków, w związku z czym klub był zmuszony zakończyć działalność.
Wdrożenie reformy oświatowej bez okresu przygotowawczego nie pozwoliło na właściwe przygotowanie obiektów i kadry. Sytuację taką przewidywali przeróżni eksperci, których nikt nie chciał słuchać. Jak widać interes polityczny jest ważniejszy od kłopotów jakie dotykają teraz rodziców dzieci najmłodszych.
Napisz komentarz
Komentarze